sobota, 29 kwietnia 2017

Od Cynthii CD Krystian

          – No co się tak gapisz, gadam w innym języku? Siadaj, jeszcze nie skończyłam. I ściągaj tę koszulę – nakazałam, a gdy nawet się nie ruszył, po prostu go zmusiłam. Nadgarstek znów zakuł boleśnie. A chłopak jeszcze wyglądał, jakby zobaczył ducha. – A teraz ci jeszcze uszy zatkało? A, zresztą... I tak cała porwana – mruknęłam i chwyciłam obiema dłońmi za naderwane miejsce przy kołnierzu, po czym po prostu rozerwałam materiał. Wtedy w jego oczach ukazała się lekka panika, ale nawet nie podniósł rąk. Mogłam zająć się upewnianiem, że żebra ma całe. Moją uwagę przykuł jednak bandaż…
– Jesteś ranny? – zapytałam wprost, szykując się do zdjęcia opatrunku.
– N-nie, zostaw... – tu próbował zaprotestować, ale pewnym ruchem złapałam go za przedramię.
– Cichaj, bo cię zwiążę – zagroziłam i odwiązałam bandaż. Moim oczom ukazała się naprawdę okropna rana, która potrzebowała pilnie porządnego oczyszczenia. Natychmiast się za to zabrałam.
Najpierw położyłam mu ręcznik na kolanach, po czym obficie polałam ranę mocnym alkoholem. Ignorowałam jego syki i jęki. Palcami oczyszczałam tkankę, chociaż rana wyglądała podejrzanie. Musiała cholernie boleć.
Na koniec nasączyłam alkoholem kawałek materiału i delikatnie wcisnęłam pomiędzy brzegi rany. Wiedziałam, że go tym męczę, ale wyjdzie mu to na zdrowie. Po założeniu nowego opatrunku i sprawdzeniu stanu żeber wyciągnęłam z szafki czystą, bawełnianą koszulę i mu ją podałam. Gdy się ubierał, uprzątnęłam wszystko i wsunęłam mu jeszcze w dłoń proszki na ból. Do własnej kieszeni zabrałam rolkę bandażu, by zająć się później własnym nadgarstkiem.
Zaprowadziłam go do jednego z pokoi na wyższym piętrze, lepszego niż te zazwyczaj przydzielane młodym, ale i bliższego mojemu. Wolałam go jednak pilnować.
– Kładź się i spać. Bez gadania. – Odchyliłam kołdrę i czekałam, aż się położy. – Przyniosę ci tu twoje rzeczy. Jakby co, wołaj. – Ruszyłam do drzwi. Już na progu zatrzymałam się jednak i jeszcze raz odwróciłam. – Nie zabiję cię tylko dlatego, że brakuje nam dobrych członków. A z tego, co jak dotąd widziałam, jesteś na tyle dobry, że się przydasz. Dobranoc. – Nie zamknęłam za sobą drzwi całkowicie, pozostawiłam je uchylone i ruszyłam po jego rzeczy.



«Krystian?»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz