czwartek, 1 czerwca 2017

Od Siergieja CD Mikkel

Siergiej spojrzał poważnie na swojego przyjaciela z rozszerzonymi powiekami. Patrzył na niego przez pewien czas poważnie, aby po chwili wybuchnąć śmiechem. Jego policzki zaczęły boleć, a jemu zaczęło brakować tchu. Mikkel obserwował bruneta z lekkim uśmiechem zażenowania, jego mina mówiła Dlaczego ja się z nim zadaję?. Niekształtny chudzielec objął ramieniem czarnowłosego i powiedział:
– Ja wiem, że mnie uwielbiasz i w ogóle. Ja wiem i nie zaprzeczaj, Mikuś!
          – Jeszcze raz nazwiesz mnie Mikuś, to dostaniesz w twarz! I już nawet mnie nie obchodzi, że się schlałeś...
          Siergiej zaczął się szczerzyć.
          – Zbulwersowany Mikuś jest zbulwersowany! Mikuś, Mikusiek, Mikumiku, Mikelek!
Siergiej zabrał momentalnie ramię, przeczuwając zerwanie się Mike'a i odskoczył w tył, zataczając się leciutko. Gonili się chwilę w kółko w akompaniamencie histerycznego śmiechu Arthura, aż ten zaczął uciekać przed siebie. Ujechał na kamieniu i sturlał się z niewielkich rozmiarów wzgórzopodobnego i wylądował na plecach z rękoma po bokach.
          Ujrzał niebo, które było jeszcze szarawo-fioletowe od wschodu słońca, gdzieniegdzie widział jeszcze parę jasnych plamek – słońc, które były tak daleko i tak bardzo nieosiągalne – które zanikały w zenicie nadrana oraz jeszcze poświaty księżyców. Było wilgotno, wokół roznosiła się mgła i rosa na trawie, która moczyła jego ubrania, co wcale mu nie przeszkadzało. Najgorszy czas dla niego.
          Jego samopoczucie zmieniło się gwałtownie. Odczuł melancholię oraz odrobinę trudnego do określenia rodzaju smutku, lecz zarazem i jakąś taką radość, i wzruszenie, że może na to spojrzeć i uczestniczyć w tych wszystkich bezsensownych obrzędach, rytuałach i czynnościach dnia codziennego. Nigdy nie wstydził się płakać ani samemu, ani przy kimś, ale wcale nie chciał wtedy płakać. Jedynie mieszanina łez zmęczenia i wzruszenia zebrała się jakoś na powierzchni oka.
          – Nie mam pojęcia, jak ty się jeszcze nigdy nie połamałeś, tym bardziej nie zabiłeś – zaczął ciemnowłosy, pojawiając się nad Siergiejem. – Hej? Coś się stało? Boli cię coś?
          – Tak – odparł tonem wzruszonej i smutnej osoby.
          – A czy mógłbym wiedzieć co?
          – Ten bezmiar i bezsens jakoś mnie... Jak to określić? Nie ma to sensu, to odpowiedź na wszystko. – Westchnął brunet.
          Mikkel rozejrzał się, drapiąc sobie kark. Moment później leżał już na ziemi koło swojego przyjaciela.
          – Ostrzegaj, gdy tak powalasz kogoś na zie...
          – Nie oglądaliśmy nigdy razem kosmosu – przerwał Mike'owi.
          – Co ty pleciesz za bzdury, co? Oglądaliśmy.
          – Kłamiesz – odparł beznamiętnie Arthur.
          – O! A to ciekawe, niby taka słoniowa pamięć, a nie pamięta!
– Wiesz, że mam kiepską pamięć.
          – No wiem.

          Prychnęli tylko cicho pod nosem.



«Mikkel? | Mam nadzieję, że może być i nie przesadziłam ;^; »

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz