piątek, 26 maja 2017

Od Mikkela CD Siergiej

Ach, Siergiej i te jego zaloty. Jakbyśmy nie mogli bawić się sami...
Ale będę miły. Niech się cieszy. Ale jak mnie podkusi, żeby rzucić dziewuszce żabę za dekolt...
Niech mnie nikt nie wini.
Tańce, a dokładniej idiotyczne pląsy pianych weselników nie były dla mnie. Zabawa nie jest równa robieniu z siebie idioty przed dużym tłumem.
– Idiotę to z siebie we dwóch można robić – mruknąłem pod nosem, ale musiałem zaraz dodać Nic, nic w odpowiedzi na pytanie, co mówię.

Jestem taaaaki miły. Jakoś to przeżyłem, uff.
Nad ranem wylądowaliśmy pod drzewem z butelką jakiegoś sikacza. Dobre na zakończenie męczącego dnia.
Jednym uchem przysłuchiwałem się rozmowie. Szukałem mimowolnie momentu, w którym mógłbym coś dopowiedzieć. Siedzenie cicho jest nie dla mnie.
... O. Coś o wolno-i-nie-wolno. Te takie głupie zasady. Bleh
– Wszystko możesz, Francine. Ale boisz się tego, co powiedzą twoi rodzice – rzuciłem ze stoickim spokojem. Siergiej tylko pociągnął kolejny łyk. – Musisz tylko dokładnie powiedzieć, czego chcesz. Pokaż im, że nie jesteś dzieckiem, wiesz, co może ci grozić, i wiesz też, jak tego unikać. – Spojrzałem w niebo. Godzina nie była już nawet nieprzyzwoita, bo ten nieprzyzwoity czas już mijał. O tej godzinie nocny świat powinien iść lulu, a budzić się ten szary i nudny.
– Panienki moje drogie, nie powinnyście pokazać, że jesteście odpowiedzialne, i wrócić bezpiecznie do domu? – uśmiechnąłem się do nich szarmancko. Miałem nadzieję, że już się oddalą. Chciałem, tak je delikatnie zmanipulować, żeby poszły dobrowolnie...
I oczywiście, moje wspaniałe zdolności podziałały. Odprowadziliśmy je kawałek, a gdy zniknęły z zasięgu wzroku, odetchnąłem.

– Chłopie, błagam cię! – Morderczo dźgnąłem Siergieja palcem w bok. – Jeszcze raz przyprowadź mnie na coś tak nudnego, to zatłukę cię poduszką! – zagroziłem, wydymając wargi. Ano i obiecałem jednej, że z nią posiedzę...
– Idziemy do domuuuu?


«Siergiej? |Zatłuczenie poduszką jest długie, bolesne i zabawne x3»

Od Siergieja Do Mikkela

Przyglądał się tańczącym ludziom, wirującym wokół własnych osi lub wokół osi innych. Przyłożoną miał dłoń do ust i zastanawiał się, jaki to ma sens. Jaki sens ma taniec. Przecież to tylko obroty lub stawianie kroków w tył albo w przód do abstrakcyjnej rzeczy, jaką jest rytm i melodyjność, myślał.
Jednak po chwili w jego głowie pojawiła się myśl, że nie ma to sensu, gdyż przecież nic go nie ma. Każdą rzecz można tak opisać, co nie zmienia jej przyjemności. Wstał momentalnie i pociągnął za sobą swojego przyjaciela – Mikkela.
– Co robisz? – zapytał Mikkel.
– Kimś jestem i dokądś zmierzam – Siergiej odwrócił głowę w stronę ciemnowłosego, szczerząc się głupkowato. Doskonale wiedział, jakie to było nieprzezabawne, ale takie właśnie miało być. Mike przewrócił oczami.
Ruszył w stronę nawet urodziwych młodych dam, na pewno młodszych od nich. Nie myślał o romansie jedynie o tańcu i o tym, aby zabawić znudzone i samotne panienki w rękawiczkach po łokcie. Nie lubił patrzeć, gdy ktoś tak desperacko się nudził.
Dygnął uprzejmie i wolno w ich stronę ze swoim „krzywym uśmieszkiem”, kładąc jedną rękę na plecach, drugą na brzuchu. Zaczął:
– Witam młode damy. A cóż siedzicie tak samotnie?
– Niestety – zaczęła ta starsza z nich, widocznie odważniejsza i pewniejsza siebie – nikt nie zaprosił nas do tańca. Możliwe, że zbyt mało odważnych tutaj młodzieńców, aby to uczynić – patrzyła na Siergieja, uśmiechając się zalotnie.
– Może zatem zatańczą panienki z nami? Też brak nam towarzyszek do tańca.
– Ale tak z obcymi młodzieńcami? Och, a cóż pomyśli starszyzna?! – zażartowała dziewczyna.
– Bardzo przepraszam! Cóż za brak wychowania z mojej strony! Przedstawiam mojego przyjaciela, Mikkela NeQuarte – ciemnowłosy ukłonił się płytko, raczej niezbyt zainteresowany. – Ja nazywam się Siergiej Stefanowicz. Bardzo miło nam panienki poznać, choć jeszcze waszych imion nie znamy.
Wstały podparte na dłoniach Siergieja. Odważniejsza o ciemnych brązowych włosach powiedziała:
– To moja młodsza siostra, Clementaine Dijon – Clementaine ukłoniła się, łapiąc brzegi swojej sukienki i spuszczając spojrzenie na ziemię. – Moim imieniem jest Francine. Mnie również miło młodzieńców poznać – uśmiechnęła się lekko.
Ruszyli na parkiet. Nieopodal grała grupa grajków, którzy zgrzali się od grania i ściągnęli część swoich ubrań.
Był już późny wieczór, ale nikt nie zamierzał wracać do dużej stodoły, która była przygotowana pod to wesele. Wszyscy siedzieli na krzesłach lub tańczyli na parkiecie, który głównie wykorzystywany był do tańca na ogniskach.
– Skąd się wziąłeś? – zapytała.
– Hm? – mimowolnie zapytał, wzbudzając się z lekkiego letargu.
– Wybacz, jeśli zabrzmiało to nieuprzejmie, ale nie należysz do rodziny ani pana młodego, ani panny młodej – zaczęła tłumaczącym tonem Clementaine.
– Byłem... Przyjacielem panny młodej – odparł, spoglądając na dziewczynę, z którą tańczył.
– Przyjacielem?
– Przyjacielem – odparł.
– Jasne – uśmiechnęła się delikatnie.
Oboje doskonale wiedzieli, że Siergiej nie był tylko kolegą, ale zarazem „chłopakiem” panny młodej, choć w ten naiwny, dziecięcy sposób, jak to brunet miał w zwyczaju. I nawet niezbyt długo, nie zależało mu na niej ani jej na nim zbyt mocno, po prostu chcieli mieć się do kogo przytulić. Bardziej problematyczne w tej rozmowie było słowo „przyjaciel”, gdyż określał nim przez całe życie jedną osobę i nie znosił, gdy używano go w trywialny sposób, w który on właśnie je wykorzystał.
– Wybacz – zaczął – wcale nie była moją przyjaciółką, raczej dziewczyną.
– Ach! Czyli była kimś ważnym w twoim życiu?
– Hm, nie, niekoniecznie. Na pewno nie na tyle, aby nazwać ją „przyjacielem”.
▪▪▪▪
Nad ranem siedzieli w czwórkę pod drzewem i pili z butelki, którą Siergiej zwinął ze stołu weselnego.
– Ach, irytuje mnie, że są rzeczy, których mi nie wypada! Że nie mogę wyjść, gdzie chcę, bo nie wypada młodej damie wychodzić samej, że nie mogę zacząć sama rozmowy z mężczyzną, bo nie wolno! – powiedziała Francine.
– Wszystko możesz, Francine. Ale boisz się tego, co powiedzą twoi rodzice.
Siergiej pociągnął dużego łyka z butelki.
«Mikkel? | Możesz zdecydować, kto z nich to powiedział»

niedziela, 21 maja 2017

Nawet jeśli pęka ci serce, po co płakać? To i tak nic nie da








Mikkel NeQuarte
Mikki
18 lat • Mężczyzna • Człowiek {najpewniej}
STANOWISKA
Kieszonkowiec
| ⧪art made by vegarden⧪ |

//CHARAKTER//
Mikki ma dość zawiłą osobowość. Zazwyczaj jest dość grzeczny, ułożony, dla publiczności takie perfekcyjne dziecko. No właśnie, dziecko. Tak naprawdę jest wciąż dzieciakiem uwielbiającym się bawić, chociażby udając, że patyk to miecz czy goniąc żaby. Ważne, żeby było zabawnie. Gdy chce, ma nad wyraz ostry język, co przydaje się w konfrontacji z niezbyt miłymi osobami. Kto by się spodziewał, że taki chłopaczek szasta takimi określeniami? Mikkel jest bardzo wierny swoim przyjaciołom, a raczej jedynemu, którego ma. Czasem udaje naiwnego, by osiągnąć co chce... Ogólnie jest dobrym aktorem

//MOTTO//
„To, że oddychasz, nie znaczy, że żyjesz”

//APARYCJA//
Smukły, wysoki chłopiec, o długich nogach i wyprostowanej sylwetce. Wydaje się być bardzo delikatny, jednakże jest osobą naprawdę silną. Ciemne, dość krótkie włosy układają się jak chcą, co wcale nie odbiera mu uroku. Duże, granatowe oczy patrzą na świat spokojnie, z ukrytą iskierką dziecięcej radości. Skórę ma jasną, z odcinającymi się wyraźnie kształtnymi, malinowymi ustami. Nisko, na podbrzuszu, ma małe znamię w kształcie niezwykle równej gwiazdki. Nosi wygodne ubrania, które ani nie przeszkadzają w ruchach, ani nie rozwalą się od odrobiny brudu na nich..

//HISTORIA//
Wychowywał go ojciec. Chociaż, słowo „wychowywał” to trochę za dużo... Jako że nigdy nie poznał matki, a jego ojciec ciągle pracował, przez większość czasu był sam ze samym sobą, bądź pod opieką prywatnych nauczycieli, którzy za wszelką cenę próbowali wpoić mu do głowy różne rzeczy... No ale, przesadzane zachowanie przy stole, czyli siedzenie jak szczotka i jedzenie po jednym kawałeczku... To kończyło się pulpetem na głowie nauczyciela. Później ojciec zmarł, i zajęła się nim rodzina jego jedynego przyjaciela...

//UMIEJĘTNOŚCI//
Jest dobrym aktorem, świetnie walczy.

//ZAINTERESOWANIA//
Zabawa, w każdy możliwy sposób.

//MIEJSCE ZAMIESZKANIA//
Mieszka w burdelu, jako taka „maskotka”, rozpieszczany przez panienki...

//BROŃ//
Kij wystarczy

//RELACJE//
ORIENTACJA: Nigdy się nad tym nie zastanawiał...
PARTNER: {BRAK}
RODZINA:
Ojciec, który nigdy się nim właściwie nie zajmował, matka, której nigdy nie poznał... Rodzeństwo raczej nie istnieje, chyba że ojciec skakał po kwiatkach...

//CIEKAWOSTKI//
◾ Nie lubi marchewek

AUTOR: AFRYKA

\\Postać – Siergiej Igor Stefanowicz\\

|⧪Made by dasstark⧪|
|Przetańczyć z tobą chcę całą noc
Wirować jak twój cień cały rok
Niech inni idą spać, a my tak razem w takt
Wraz z nocą odchodźmy w świat|
Imię i nazwisko: Siergiej Igor Stefanowicz
Pseudonim: Arthur, Serek
Ród: Nie jest z żadnego wysokiego rodu, szlacheckie znikome korzenie już dawno zatonęły w zgliszczach przeszłości.
Gildia: Nie próbował się do żadnej dostać, lecz od maleńkości pragnął dostać się do Gildii Filozofów, choć obawia się, że nie jest wystarczająco ogarnięty wiedzą i problemami dotykającymi pokolenia filozofów. Od pewnego czasu przypatruje się Vendettcie Malonis, która kusi go tą walką o wolność i powstaniami.
Stanowisko: W grupie zwykle pracuje jako ta osoba z rozklekotanym nadwoziem szczęki, która ekscytuje się wieloma rzeczami. W pracy jest wielozadaniowy, choć i tak najczęściej pracuje siłowo.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 18 lat
Rasa: Człowiek
Charakter: Siergieja nie można kategorycznie przypasować do schematu pesymisty czy szalonego optymisty; jest ich zwariowaną mieszanką, która zbiera wszystkie ich żniwa i fekalia. I nawet mu to nie przeszkadza. Emanuje pozytywną aurą, radosnym usposobieniem, dobrodusznością i charyzmą. Wcale nie musi otwierać ust, aby zjednać sobie ludzi. W żartach mawiają, że to wszystko przez tę jego wiecznie uśmiechniętą gębę, ale nawet gdy dzień jest nijaki, a on czuje się beznadziejnie lub czuje tylko tę egzystencjalną pustkę, to ludzie samoistnie i bardzo naturalnie zaczynają rozmowę zwaną życiorysem, zupełnie jakby znali się co najmniej dziesięć lat. Oczywiście, czuje się wtedy niezręcznie, choć bardzo go cieszy to, że ludzie się otworzyli i wyrzucili z siebie swoje sprawozdanie z zakresu odczuć i wspomnień, jednak dla niego dalej są to osoby nieznajome nieważne jak bardzo sympatyczne. Uważany jest za osobę otwartą emocjonalnie i ekstrawertyka, jednak gdyby tak było, dawno by zwariował. Potrzebuje ogromnie tego czasu, kiedy siedzi w ciszy z książką. Jeśli go nie ma, zaczyna się motać, mylić słowa jeszcze bardziej, gubić wątki i choćby nieumyślnie wszystko niszczyć i upuszczać. Bardzo często przeprasza; gdy zrobi coś według niego źle, pomyli słowo, zacznie mówić zbyt szybko i zbyt długo, kiedy coś zepsuje. Do tej zasady częstego mówienia czegoś zalicza się również mówienieDzień dobry, Miłego dnia oraz Dziękuję. Często kłania się damą w rękawiczkach oraz dziewczynkom w warkoczykach, całuje dłonie starszych pań, które po wielu latach ciężkiej pracy nic nie dostały oraz pomaga w pracy sklepikarzom. Lubi ich historie nawet jeśli nie odzywają się – ma okazje pobawić się w wyobraźnię i wymyślić ich życiorys. Często, gdy wraca później do domu, zastanawia się czy nie kieruje się egoizmem, czy nie chce po prostu poczuć tego, że to właśnie jemu są wdzięczni za pomoc – nie poznał jeszcze odpowiedzi. Uznawany jest za nieangażującego się chłopaka, któremu ani się śni branie odpowiedzialności za to, co oswoi, co jest nieprawdą. Ale dla niego jest nieprawdą bardzo przydatną, gdyż nikt wtedy nie myśli o tym, że może mu czegoś albo kogoś brak. Jest nawet zadowolony, gdy ludzie omawiają ich wyimaginowane wyobrażenie o nim, bo nikt nie myśli tak naprawdę o nim. Jednakże bardzo przejmuje się tymi nielicznymi najbardziej ważnymi osobami w jego życiu. Nie daje tego po sobie poznać, nie chce mieć tego błędnego koła zatroskania. Samoocenę ma raczej ustosunkowaną realistycznie, choć często skłania się w stronę tej bardziej pesymistycznej, głównie odnośnie swojej osobowości, z której nie jest do końca zadowolony. Zdaje sobie sprawę ze swoich zalet i wad i stara się nad nimi pracować, lecz wie, że gdyby zmienił to, co mu się nie podoba, byłby inną osobą, co niekoniecznie jest wyczekiwane. Na pewno jest osobą, która nigdy nie ma jednoznacznego zdania na dany temat, nic nie jest czarne ani białe. Widzi prawie wszędzie jakiś sens, potrafi spojrzeć z danej perspektywy na daną sytuację i zrozumieć, dlaczego akurat tak a nie inaczej. Dlatego mało rzeczy go już dziwi i zaskakuje. Nie uważa się za osobę tolerancyjną ani osobę, która akceptuje wszystko. Twierdzi, że całkowita tolerancja jest niemożliwa, gdyż zawsze znajduje się coś, co nam przeszkadza i chcielibyśmy się tego pozbyć. Zatem tym bardziej akceptacja. Gdy przebywa z ludźmi, z którymi lubi przebywać często robi szalone rzeczy; potrafi krzyczeć różne bzdury o życiu lub śpiewać na całe gardło, opowiadać rubaszne i często nieodpowiednie żarty. Zdarza się, że tego żałuje, ale rzadko kiedy się tym poważnie przejmuje. Jego głos należy do tych z rodzaju usypiaczy. Ogólnie cały Siergiej jest upersonifikowanym usypiaczem. Jego wyraźny, spokojny ton i melodyjność głosu, które doprowadzają do uczucia pustyni pod powiekami oraz niezmożonej potrzeby położenia się pod grubym i miękkim kocem. Gdy się do niego przytula, w mgnieniu oka znika się za barierą snu nawet jeśli było się wypoczętym. Wielokrotnie musiał zanosić ludzi, którzy zasnęli na spotkaniach towarzyskich, gdy on zaczął opowiadać jedną ze swoich historii. Zawsze mu powtarzano, że nie chodzi o jego przynudzanie, a o właśnie jego ton głosu.
Zainteresowania:
         Nauka – uwielbia się uczyć, dowiadywać nowych informacji o otaczającym go świecie. Szczególnie upodobał sobie fizykę, która mimo jego zamiłowania sprawia mu problemy i nie wszystko z niej pojmuje, co bardzo go mierzi. Szybciej do jego głowy wchodzi literatura piękna i filozofia, która zajmuje mu większość rozumu.
         Literatura – lektury wszelkiej maści; wiersze, powieści, dramaty, przekłady legend. Przesiaduje wiele czasu czytając. Często zajmuje mu też chwile przerwy rozmyślanie o problematyce utworu, o jego genezie i postaciach.
         Spotkania towarzyskie – lubi spotykać nowe osoby, poznawać ich historie i uczęszczać na różne, czasami lekko zakropione winem zabawy.
         Taniec – potrafi i lubi tańczyć, wzbudza w nim to dużo emocji i radości, ale jeszcze bardziej przepada za spoglądaniem na innych
         Fauna – interesuje się tym tematem i w bardziej czysto biologiczny sposób, i w sposób codzienny – opieka nad zwierzętami. Troska o zwierzęta została wszczepiona w niego od małego przez jego rodzinę.
         Muzyka – zawsze uwielbiał słuchać gry na instrumentach, lecz nigdy nie było stać jego rodziców na zakup nawet rozklekotanych skrzypiec czy cytry starszej niewidomej kociary.
         Konserwacja mebli, zegarów i książek – w wolnych chwilach, gdy umysł zajęty jest myślami, aby być produktywnym, pracuje nad naprawą zegarowych mechanizmów.
Motto: Pluń na wszystko, co minęło: na własną boleść i na cudzą nikczemność... Wybierz sobie jakiś cel, jakikolwiek i zacznij nowe życie. ~ Bolesław Prus – Lalka
Orientacja: Nigdy to nie miało dla niego znaczenia – panseksualny.
Partner: Oczywiście, że się z kimś spotykał, miał parę dziewczyn, jednakże żaden jego związek nie był poważny, opierał się tylko na naiwnej fizyczności; leżeniu na sianie, przytulaniu się do siebie, delikatnych pocałunkach i bawieniu się razem do rana.
Aparycja: Siergiej jest typowym wysokim chłopcem; wzrost ma duży, ciało bardzo chude, wątłej budowy i jeszcze nie do końca wyrobione, jak to określa jego mama. Nie pamięta dokładnie ile mierzy, zawsze twierdzi, że nie ma głowy do cyferek. Na jego ciele znajduje się bardzo wiele pieprzyków, koncentrują się najbardziej na jego plecach i górnych kończynach. Jego brązowe włosy, jak twierdzi, żyją własnym życiem, dlatego często je przeczesuje i układa, choć często kończy się to jeszcze gorszymi efektami. Czasami w słoneczną pogodę przybierają barwę kasztanową. Oczy są również brązowe, wydaje się jakby płynęła w nich rzeka czekolady. Często są zapadnięte, podkrążone i wyglądają na zmęczone przez problemy ze snem. Brwi z natury są ładnie ukształtowane, a na rzęsy nie zwraca się u niego zwykle uwagi. Kości policzkowe są uwydatnione, co dodaje mu jeszcze bardziej ten anemiczny i chudy wygląd. Przez prawą stronę jego twarzy ciągnie się parę długich i widocznych blizn, których dorobił się w dzieciństwie. Nie są źródłem żadnych kompleksów, nie przeszkadzają mu i często żartuje, że wiele ludzi leci na blizny. Ale nigdy nie mówi, jak się ich dorobił, w ostateczności mówi tylko o kowadle, które mu to podobno zrobiło. Mawiają, że ma „krzywy uśmieszek” ale tu wcale nie chodzi o krzywe zęby. Raczej o układ jego mięśni mimicznych, który tworzy odrobinę szelmowski wzór. Barki szerokie zwykle odziane w płaszcze, kamizelki i marynarki, które jeszcze bardziej podkreślają jego kościstość. Dłonie ma wąskie i długie. Palce bardzo kościste, zimne i często z zaczerwienionymi i poranionymi piąstkami. Usłyszał raz od ulicznego grajka, z którym praktycznie bez słowa przesiedział cały dzień, że dłonie ma stworzone do grania na skrzypcach. Ale nie umysł, jak później przekonał się, gdy po prawie dwuletniej nauce gry nie potrafił zagrać ni połowy utworu. Cała jego konstrukcja jest raczej licha i trzeszcząca – gdy się rozciąga słychać „strzelające” kości zwłaszcza w nawiasach. Ubrania są zwykle w stanie ugniecenia i zasypania liśćmi. Lubi być na codzień ładnie ubrany w koszulę, krawat czy muszkę i marynarkę, ale nie zwraca uwagi na zagniecenia.
Umiejętności:
          Umiejętności uniwersalneSiergiej, mieszkając w małej mieścinie, był zmuszony do poznania podstawowych umiejętności; od ciosania drewna do opału przez gotowanie i konserwację mebli po cerowanie skarpetek.
          Wiersze, dramaty i opowiadania – pisuje w czasach rozmarzenia i rozmyślania, choć sam wstydzi się tego. Powtarza, że nie potrafi pisać i nikomu nie ukazał
          Konserwacja mebli, zegarów i książek – nauczył się tego fachu od swojego zmarłego dziadka i często tak sobie dorabia.
          Polowania – chłopak od małego jeździł z ojcem i innymi ludźmi z miasteczka na polowania. Nauczył się wtedy cierpliwości, dyskrecji, odrobiny strategii a – później wraz z kobietami – nauczył się oprawy zwierzyny.
          Szermierka – brunet wykształcił w sobie tę zdolność po licznych towarzyskich bataliach. Wykorzystuje to tylko w celach rozrywkowych, zabawowych i sportowych najczęściej drewnianymi

Broń: Nie korzysta, nie jest mu konieczna do życia.
Miejsce Zamieszkania: Siergiej mieszkał przez długi czas w rodzinnym domu, lecz nadszedł czas, gdy chciał zobaczyć trochę świata. Nowym lokum Siergieja i Mikkela stał się dom towarzyski.
Historia: Urodził się w małej mieścinie, gdzie, osiągając ten wiek naiwnej i kiepskiej samodzielności, zaczął pomagać w domu. Od urodzenia był grzecznym i uprzejmym dzieckiem, ale zawsze ze zwariowanymi pomysłami. Jego pierwszym wspomnieniem oprócz tego momentu, gdy pierwszy raz zobaczył, jak jego rodzice się całują był moment, gdy usłyszał raz jak panie wraz z jego mamą rozmawiały o mężczyźnie z dzieckiem – jak się później okazało chłopiec w jego wieku – który zamieszkał w Starym Domu. Wszyscy wcześniej zakładali, że dom popadnie w ruinę. Następnie minęło te parę lat, w których dorobił się blizn na twarzy i tych typowych, pomniejszych na reszcie ciała, rozpoczął naukę w szkole i zaczął pomagać na polu i z hodowlami zwierząt. Pewnego razu, parę dni po rozpoczęciu pierwszego roku szkoły, poznał chłopca, którego wcześniej nie widział. Po paru podejściach zaprzyjaźnili się i jak się okazało na bardzo długo. Zawsze przebywali w domu Siergieja albo gdzieś na powietrzu i bawili się w walki na drewniane patyki, na początku tylko przez maksymalnie cztery godziny, lecz później się to zmieniło i zaczęli przebywać całe dnie, potem i doby. Nagle wraz z Mike'm zaczął przychodzić jeden nauczyciel, następnie drugi i więcej. Rodzice byli zadziwieni, lecz nie protestowali, gdyż list tłumaczący to wszystko dostali. Siergiej zakochał się w nauce dzięki tym wizytom, ale nie skupiał się jeszcze tak bardzo na niej. Dopiero później. Nim spostrzegł, Mikkel mniej więcej zamieszkał u niego, ale nikomu to nie przeszkadzało. Gdy ojciec Mikkela umarł mieszkali jeszcze parę lat w domu rodzinnym Siergieja, lecz zdecydowali pozwiedzać świat.
Rodzina:
          Ojciec: Michaił Stefanowicz
          Matka: Martha Stefanowicz
          Rodzeństwo: sześcioletni brat, Zosima
          Babcia: Aria Millegan
          Mikkel – nie są spokrewnieni, jednak tak długo są przyjaciółmi, że przywykł do jego obecności, jak przywyka się do rodziny.
Ciekawostki:
         ◾ Ma słabość do szczurów i innych gryzoni
         ◾ Wierzy w ideę, że o swoją wolność należy walczyć
         ◾ Wierzy w ideę, że świat dzieli się na organizmy silne i słabe (choć bardziej z tej strony mentalnej – istoty beznadziejnie głupie powinny być usuwane)
         ◾ Przez pewien czas podróżował z trupą wędrowną.
         ◾ Głowę to on ma dziwaczną, niby słabą, bo jest w fazie mocnego rozweselenia po małym kieliszku sfermentowanego wyciągu z owoców, lecz pełną świadomość usiłuje bardzo długo. Nigdy nie upił się tak, aby zapomnieć co się działo poprzedniego wieczoru
         ◾ Raz, choć może więcej razy był w tak złym stanie, że szlochał szlochem z rodzaju suchego, bez emocji, a następnie opanował go gwałtowny gniew i zaczął tłuc porcelanowe figurki
Inne Zdjęcia:
Autor: Hakkiko0

Spytałem zebrę
jesteś białą zebrą w czarne paski
          czy czarną zebrą w białe paski?
          A zebra odpowiedziała:
a ty jesteś hałaśliwym człowiekiem z cichymi dniami
czy cichym człowiekiem z hałaśliwymi dniami?
Jesteś bałaganiarzem, który czasami bywa pedantem
czy pedantem, który bywa bałaganiarzem?
Jesteś człowiekiem szczęśliwym, który bywa smutny
czy smutnym, który bywa szczęśliwy?
Nigdy więcej nie zapytam zebry o paski. *


Etykietka: Chłopiec, literatura i złodziej; Przedsenność
*~ Shel Silverstein

czwartek, 4 maja 2017

Wszyscy jesteśmy zwycięzcami








Muriel
X lat • Mężczyzna • Anioł
STANOWISKA
Różne • Anioł Czerwcowy
| ⧪art made by phoenixlu⧪ |

//CHARAKTER//
Muriel to wesołek, wiecznie uśmiechnięty, o gorącym sercu i szalonym umyśle. Kocha poznawać nowe sytuacje i rzeczy, nowe osoby, wszystko. Trudno mu gdziekolwiek usiedzieć, może nawet iść przez miasto, podrygując w rytm muzyki w swojej głowie niczym jakiś szaleniec. Nie obchodzi go, co kto sobie o nim pomyśli, najważniejsze, że może robić, co chce. Może się wydawać naiwny i głupi, i nawet często jak taki się zachowuje, jest jednak tak naprawdę wyjątkowo bystry i spostrzegawczy. Dokładnie widzi zmiany humorów innych osób i natychmiast stara się je pocieszyć. Z „Anielską Czystością” ma mało wspólnego, jak większość jego Braci, potrafi bez zażenowania sypnąć mniej lub bardziej pieprznym tekstem.

//MOTTO//
„E, zachowujesz się jak coś zdechłego. Bez humoru, ponure i zatruwające otoczenie. Może uśmieeech?”

//APARYCJA//
Opisywanie jego prawdziwej formy jest bezowocne, gdyż każdy widzi go tak, że jego wygląd sam sprowadza uśmiech na twarz. Inaczej jest z jego ludzką postacią. Ma jedną, jedyną, z którą najbardziej się utożsamia. Długie, jasne włosy, złociste oczy, cera w ciemniejszym odcieniu. Dobrze zbudowany, lecz smukły i zgrabny, koło sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, o dużych, ciepłych dłoniach. Ma osobliwą aurę zaufania i poczucia bezpieczeństwa, nawet gdy chowa skrzydła.

//HISTORIA//
Najbardziej niespokojny ze wszystkich swoich braci, zawsze doprowadzał resztę do szaleństwa swoją paplaniną i dzikimi pląsami. Gdy wreszcie udało mu się wyrwać z ich świata, mógł pochodzić sobie po tym świecie tyle, ile chciał... I bardzo dobrze to wykorzystuje.

//UMIEJĘTNOŚCI//
Wywoływanie uśmiechów na twarzach innych jest na pewno wspaniałą umiejętnością, a stworzenie małej, ciepłej burzy czy mgiełki to dla niego żaden problem...

//ZAINTERESOWANIA//
Wszystko co się rusza może stać się obiektem jego uwagi... A jak się coś nie rusza, to też ma szanse.

//MIEJSCE ZAMIESZKANIA//
Zatrzymuje się w różnych gospodach, czasem na krócej, czasem na dłużej.

//BROŃ//
Raczej mu niepotrzebna.

//RELACJE//
ORIENTACJA: Heteroseksualny
PARTNER: {BRAK}
RODZINA:
⋨ Można powiedzieć, że wszystkie istoty niebiańskie to jego rodzina. Inne miesięczne Anioły są jednak jak jego Bliźniaczy bracia: ⧭Styczeń – Cambriel ⧬Luty – Ammixiel ⧭Marzec – Malchidael ⧬Kwiecień – Asmodel ⧭Maj – Ambriel ⧭Lipiec – Verchiel ⧬Sierpień – Hamaliel ⧭Wrzesień – Zuriel ⧬Październik – Barchiel ⧭Listopad – Advachiel ⧬Grudzień – Hanael

//CIEKAWOSTKI//
◾ Truskawki. Truskawki jego narkotykiem

AUTOR: AFRYKA

Od Cynthii CD Krystian

Dobra, nie wiem, co się stało, ale...
Byłam wkurzona. Upaćkana, przemoczona, a do tego robiło mi się zimno. Niefajna sytuacja.
– Dobrze ci tak – mruknęłam tonem obrażonego dziecka i przemaszerowałam obok niego, kierując się do domu. Próba umycia włosów będzie koszmarem...
Gdy byłam już blisko domu, nagle ktoś wyszedł mi naprzeciw. Zabawnym trafem, po przyjrzeniu mi się, koleś pozostał w bezruchu z otwartą gębą.
– Nie wnikaj – mruknęłam. – Czego?
– Em, no więc... Jutro palimy na polach. Miałem powiadomić...
– Tak, tak. Dzięki – machnęłam ręką, wyminęłam go i ruszyłam dalej. Mimo wszystko dobrze, że się dowiedziałam. Zamknę się w pokoju, zasłonię okna i ukryję się pod kołdrą... Tak dla pewności.
Od razu poczłapałam do łazienki. Spędziłam tam czas aż do obiadu, próbując pozbyć się całego błota. Ciężko szło, ale wreszcie się udało. Mogłam spleść potwornie ciężkie włosy i iść coś zjeść...
Oficjalny obiad się już skończył, więc przynajmniej nie musiałam siedzieć tam ze wszystkimi z tym gniazdem na głowie. Mogłam szybko się posilić, po czym zanieść do siebie dwie butelki wina, po krótkim namyśle biorąc jeszcze trzecią, spakować też trochę przysmaków i zrobić sobie ogólne zapasy na kolejny dzień.
A na teraz... Do biblioteki. Mogłam posiedzieć trochę w starych księgach, może którąś zreperować, skleić.
Zajęłam sobie kącik w najstarszej części biblioteki, gdzie było pełno kurzu. Na początek musiałam tam trochę pozamiatać, by móc w ogóle usiąść. Gdy wreszcie mogłam zająć się lekturą, trochę się uspokoiłam...
Ale jeśli ten... Ten głupek chce zachować wszystkie części ciała, to niech się tu nie zjawia!



«Krystian?»

Od Krystiana CD Cynthia

Zacząłem pluć błotem, które znalazło się w moich ustach.
– Ciężka jesteś
– Ej! – Dźgnęła mnie palcami boleśnie. Sapiąc, podniosłem się na ramionach i jedną ręką złapałem ją za nogę. Podsunąłem ją pod siebie i przetoczyłem się na bok, przewracając ją i jednocześnie unieruchamiając. Piętą drugiej nogi zaczęła kopać mnie w pierś, ale nie reagowałem na to. Wciąż próbowała uwolnić nogę spode mnie, ale wciąż trzymałem ją dłonią. Szarpaliśmy się tak w błocie, jak świnie, ja wciąż próbowałem trzymać ją mocno i zgarnąć nową kulkę. Zebrałem garść błota i rzuciłem jej ją na twarz. Podniosłem się szybko i przytrzymałem ją. Zdążyłem, bo już rzucała się oddać mi. Podniosłem się, odchylając lekko, żeby nie polecieć z nią do przodu. Wziąłem ją pod pachę i nasmarowałem błotem, podsuwając lekko jej ubranie. Starała się wyrwać, krzyczała na mnie i biła dłońmi. Spociłem się, walcząc z nią, ona już też była zmęczona trochę. Gwizdnąłem na konia i z trudem (bo wciąż się rzucała) dosiadłem wciąż niepewnego ogiera. Trzymając jedną dłonią wodze, pokierowałem konia do szerokiego poidła. Spojrzałem na nią i ustawiłem konia bokiem, tak, że wsiała idealnie nad.
– Czas się umyć. – Opuściłem ją tam. Wpadła do wody z piskiem. – Wygrałem – wyszczerzyłem się do niej. Dziewczyna odgarnęła włosy i spojrzała na mnie z chęcią mordu. Znowu spłoszyła konia, na co nie byłem przygotowany. Spadłem na ziemie jakoś tak dziwnie na bark, który zaczął boleć jak cholera. Zakląłem i złapałem się koło szyi, sycząc. Zaczęła się śmiać znowu.
– Ze mną nikt nie wygra. – Uśmiechnęła się i wyszła z poidła. Ja skierowałem na nią wkurzony wzrok. Czemu z nią zawsze spotyka mnie coś niemiłego?! – Co ci jest? – zapytała, zauważając moją minę i słysząc przekleństwa lecące z mojej strony.
– Nic – warknąłem. – Wygrałaś i daj mi spokój. – Wstałem i zacząłem iść do konia, żeby go uspokoić. Złapałem za wodze i przycisnąłem czoło do końskiego łba. Niestety ktoś upuścił wiadro i ogier wyrwał w bok, ciągnąc moje ramię. Chyba właśnie nastawił mi ten bark. Udało mi się nie wydrzeć na całe miasto. Aż usiadłem, zamykając oczy. Wkurzony już na maksa doskoczyłem do konia i wyciszyłem go. Zamknąłem ogiera i odwróciłem się do niej. – Przyjemna walka mimo wszystko, dzięki za rozrywkę.



«Cynthia?»

Od Cynthii CD Krystian

Zmarszczyłam brwi. Stęsknił się, nudno mu było beze mnie?
Dobra, to przejdzie. To może być.
Ale od krasnalów mnie gówniarz wyzywać nie będzie.
Jako że miałam doświadczenie z końmi, wiedziałam co zrobić, żeby delikatnie spłoszyć konia...
Wystarczy gwizdnąć i klasnąć. Koń wyrwał do przodu, uderzając przednimi kopytami w powietrzu. N2... Albo, jak wymyśliłam, Anciu...
Ahahahaha, uff, tylko się nie śmiać...
No więc Anciu poleciał do tyłu i wylądował w błocie. Gdy spadł, błoto się rozprysło, zachlapując mu twarz.
Wtedy nie mogłam już powstrzymać śmiechu. Najpierw zaczęłam chichotać, a następnie już głośno się śmiać, aż dostałam skurczy w brzuchu.
Gdy spojrzałam na niego zapłakanymi ze śmiechu oczami, w naprawdę ostatniej chwili zauważyłam, że zamierza się, by rzucić we mnie pełną garścią błota. Jako że siedziałam na ogrodzeniu, miałam bardzo niewielkie pole manewru.
Bardzo szybko przesunęłam ciężar ciała do tyłu. Wpół zawisłam z belki ogrodzenia, głową w dół, z nogami w górze. Błoto przeleciało tuż nade mną.
Wróciłam do poprzedniej pozycji z triumfującym uśmiechem...
Ale był nagle blisko. Tuż koło mojej nogi. Ojoj... Niedobrze
Zostałam bezlitośnie ściągnięta do błota. Miałam je wszędzie, w nogawkach, we włosach, pod koszulką...
– Maseczka z błota dla ślicznego krasnala – rzucił z szeroko wyszczerzonymi zębami
... Ta zniewaga krwi wymaga.
Poderwałam się i ślizgając się na kolanach po mazi, rzuciłam się na niego. Dorwałam go, powaliłam, i wciąż ze śmiechem wcisnęłam go policzkiem w błoto, siadając na jego plecach.
– Ha! I co teraz masz zamiar zrobić? – Uśmiechnęłam się, zadowolona z siebie.



«Krystian?»