poniedziałek, 26 lutego 2018

Od Janae Do Bestii

Wyszła. Młoda dziewczyna w lekkiej, jasnej sukni. Cecil opuściła dworek jeszcze w nocy, udając się na swoje łowy, a Janae udało się wyprosić u Wurwiqa pozwolenie na spacer. Powinna mieć jeszcze dużo czasu, nim matka wróci. Cóż... Byłoby kłamstwem, gdyby powiedziała, że się jej nie boi. Nawet własny mąż czasem obawiał się Cecil! A była przecież dobrą wampirzycą... Starała się po prostu zawsze pilnować rodziny i o nią dbać. Miała przy tym zdecydowanie twardszą rękę od swojego męża, ale z pewnością to dzięki temu niejednokrotnie rodzinie udało się uniknąć wielu ciężkich komplikacji. Zawsze zdążyli pociągnąć łowcę za nos, zanim jeszcze mu umknęli.
Takie momenty zawsze sprawiały Janae niemałą satysfakcję. Choć co prawda większą przyjemność sprawiłby jej widok ich martwych ciał... Ale sama naprawdę nie przepadała za zabijaniem. To było tylko tak, jakby widząc łowców, budziły się w niej wspomnienia, a z nimi żądza zemsty. Ona z kolei zdawała się pobudzać u kobiety dziką stronę strzygi. Nie lubiła tego. Brzydziły ją często te myśli. Nim umarła nie miała aż takich problemów. Wtedy stymulowała ją najczęściej sama krew. Emocje nie grały aż tak dużej roli. A może po prostu mniej się wtedy złościła i mniej się bała...?
Dotarła do granicy lasu. Częściowo należał on do pobliskiej gildii, ale na te tereny Nae starała się nie zapuszczać. Starała, bo granica ziem nie została zbyt wyraźnie zaznaczona (albo też dziewczyna nie potrafiła jej zauważyć) i często dopiero wracając z puszczy, zdawała sobie sprawę, że mijała jakiś słupek czy wstążkę w barwach noszonych przez instytucję.
Zanurzyła się w otchłań lasu. Przemierzała go spokojnym krokiem. Przez liście drzew przedzierały się podmuchy wiatru. Korony pochylały się raz po raz. Ptaki śpiewały swą pieśń, a kwiaty roztaczały przyjemną dla nosa woń. Dawno nie było już tak dobrej pogody na przechadzkę. Słońce przedzierało się przez korony drzew i przyjemnie grzało swoimi złotymi promieniami ziemię. Igrało w liściach i na trawach. Połyskiwało w rannej rosie i złociło polne stokrotki.
Kobieta przystanęła przy jednym z drzew. Wzięła głęboki wdech. Jej płuca wypełnił orzeźwiający zapach. Czuć było świeżością. Może trochę wilgoci. Usiadła na zwalonym pieńku drzewa. Częściowo pokryty był mchem, obok którego się teraz znajdowała. Potarła po nim dłonią. Mięciutki. Jego ciemnozielona barwa ją uspokajała.
Uśmiechnęła się. Wczorajszego dnia odbyła udane polowanie, dlatego teraz była w zdecydowanie lepszym nastroju i dobrej kondycji. Melodia wymknęła się z jej ust. Lubiła ją. Od kilku dni krążyła po jej umyśle. Musiała ułożyć jeszcze tylko słowa... Patrzyła w niebo, jakby miało je jej zesłać.
Coś trzasnęło. Dziewczyna podskoczyła gwałtownie. Rozejrzała się dookoła, mierząc otoczenie szybkim spojrzeniem. Wstała. Cisza. Janae czuła jak serce bije jej w piersi. I już, kiedy zaczęła się uspokajać... Przymknęła na chwilę powieki, nabierając powietrza do płuc. Uchyliła je. Zapobiegawczo przesunęła wzrokiem po linii drzew. Zatrzymała go, widząc odcinającą się od gałęzi sylwetkę. Wstrzymała oddech. Mężczyzna. Bardzo wysoki mężczyzna... Jakiś dzikus? Patrzył na nią. Przestraszona cofnęła się krok do tyłu. Właśnie wtedy zauważyła na czubku jego głowy parę ciemnych, zwierzęcych uszu. Krzyknęła.


« Dzikusie? x3»

wtorek, 20 lutego 2018

Blogowe rzeczy vol.2

Cześć!
Dziś znowu bardzo produktywna i długa pogadanka o blogowych rzeczach.          Planuję, aby w najbliższym czasie na blogu pojawiło się:
         ◾ Geografia – ogólny opis sposobu funkcjonowania państwa, jego podziału, wymiana nazw stolic, miast, zasobów danego terenu oraz wytłumaczenie pochodzenia nazwy danego rejonu.
         ◾ Władcy – opisanie charakterów i stosunków między władcami regionów oraz ich wpływy w państwie.
         ◾ Historia – ogólnie, co działo się na świecie w przeszłości. Będą tu najprawdopodobniej zawarte ciekawostki o świecie, choć nie wiem, czy nie zrobię z tego osobnej zakładki.[EDIT: TA ZAKŁADKA BĘDZIE JESZCZE ROZWIJANA]
         ◾ Kultura i sztuka [to będzie najpóźniej] – tutaj będą zawarte najprawdopodobniej legendy i może, ale tylko może przykłady poezji i ogólnej literatury pięknej [ta zakładka jest jeszcze niepewna, czy się ukaże, bo nie wiem, czy sobie z tym poradzę]


Matt Smith basically describes Doctor Who in one motion<<-- i will never be able to not repin this gif

P.S. Obecność Brytyjczyków na gifach jest przypadkowa.

sobota, 17 lutego 2018

Blogowe rzeczy

       Jak zapewne zauważyliście, zrobiłam ankietę odnośnie bloga. Byłam ciekawa, co myślicie o blogu i będę wdzięczna, jeśli na nią odpowiecie. Na początku miało być wyskakujące okno, ale już mnie zirytowało i zmieniłam je na przycisk.
//


P.S. Klikajcie na Sherlocka lub po prawej stronie po ankietę.

\\Postać – Horyzont\\

|⧪Made by ClintCearley⧪|

Will you remember the dress I wore?
Will you remember my face?
Will you remember the lipstick I wore?
This world is a wonderful place


Imię i nazwisko: Horyzont
Pseudonim: Fahri Uthar
Ród: Nie ma rodowodu szlacheckiego ani niczego takiego typu. Wystarczy jej, że podobno miała matkę i ojca.
Gildia: Nie należy do żadnej gildii, jest jedynie ściśle powiązana z małym państwem Eru Groll
Stanowisko: Dawniej bard, teraz złodziejaszek uliczny, grajek oraz ogólnie różnorakie dorabianie.|| W grupie działa jako osoba, która słucha kłótni, brechtając się pod nosem z tego, co się dzieje, aby później wstać, wszystkich wyśmiać i później na poważnie powiedzieć, co byłoby najlepszym wyjściem.
Płeć: Kobieta 
Wiek: 23 lata
Rasa: Pół elf, pół człowiek [z człowieka przejęła najbardziej budowę twarzy i ciała, a z elfa wolnego przejęła większość charakterystycznych drobnych cech m.in. bardzo długie uszy, dodatkową warstwę oka, lepszy słuch {choć często jest mniej podzielny niż u pełnokrwistych elfów wolnych} czy doskonałe przewodnictwo magii] || mag ze specjalizacją w magii bojowej, iluzji i sztuczkach magicznych.
Charakter: Bacznie obserwuje każdy ruch osoby, z którą przebywa i szybko reaguje na bodźce z nacechowaniem niebezpiecznym. Jej obserwacje są nienachalne – nie wlepia bez mrugania oczu w osobę, z którą pertraktuje – wręcz spogląda praktycznie niezauważalne.

piątek, 2 lutego 2018

Od Kiku

Poranki bywają trudne, gdyż przynoszą trudy nowego dnia, lecz osobiście je lubię. Ból mięśni po ubiegłym dniu jest kojący, ale nie dlatego, że informuje o dobrze wykonanej pracy – on uświadamia mnie, że jeszcze żyję. Umarli nie czują bólu… Chyba, ale jeszcze żadne zwłoki nie stwierdziły, że się mylę. A tak między nami – rozmawiałeś kiedyś z trupem? Nie, nie chodzi mi o rzeczy martwe (do nich mówi każdy), ale o trupy. Ja często, ale nazwałbym był to bardziej monologiem niż dialogiem. Zresztą to chyba lepiej – nie chciałbym, by się obraziły, że nie za bardzo rozpoznaje dźwięki z ich zgniłych krtani. Trup też nikomu nie opowie tajemnicy, którą mu powierzysz. Właściwie mogłem zostać mordercą, może choć jedna z ofiar dałaby mi odpowiedź…
Kiku, ta szklanka nie będzie już bardziej czysta.
– Hm? Cześć, Sam. Co robisz tu tak wcześnie? – Kontynuując wypowiedź, zacząłem sporządzać ulubiony trunek mojego rozmówcy. – Pojawiasz się wieczorami, a nie z samego rana. – Postawiłem szkło na blacie i wtedy dotarł do mnie harmider i frekwencja gości, która wskazywała na godziny późno wieczorne. Na mojej głowie spoczęła szorstka dłoń Sama, która następnie rozczochrała jeszcze bardziej moje nieogarnięte włosy.
– Znowu wpadłeś w trans, karzełku? Dziwi mnie, że w tym stanie sprawnie obsługujesz klientów. – Zdmuchnąłem włosy, poprawiając sobie widoczność na jego wykrzywioną w uśmiechu twarz. Mogłem je jednak zostawić i nie patrzeć na ten krzywy ryj.
– Zostaw młodego w spokoju! To, że masz wzrost, po matce, której sam ciężar by wystarczył, aby stosować jej kończyny jako amunicję do katapulty, nie oznacza, że możesz traumę z dzieciństwa odciskać na niewinnym chłopaku! – Tego głosu nie można pomylić z żadnym innym…
– Dziękuję, Ciociu Ritto! Widzę, że nadal w formie. Co słychać u syna?
Kiku, nie teraz. Musimy porozmawiać.
– Zapraszam więc na zaplecze. – Na barze położyłem ozdobną kartkę z wyrazistym napisem: „Zaraz wracam” i ruszyłem do najbliższych drzwi. Po ich zamknięciu zrobiło się zdecydowanie ciszej. Zaplecze nie było zapleczem, lecz prostym biurem, z którego po schodach przechodziło się do części mieszkalnej. Zająłem miejsce naprzeciw Ciotki. Ona sama była starszą, szykowną kobietą, do której nikt nie zwracał się inaczej niż Ciociu. Łokcie ułożyłem na dębowym blacie, a na palcach splecionych w piramidkę oparłem głowę.
– Więc, co cię do mnie sprowadza? – W moją stronę powędrowała koperta z pieniędzmi i portretem mężczyzny w kapeluszu.
– Masz się dowiedzieć, gdzie teraz przebywa. Jedyne, co wiem to to, że pracował przez krótki okres u mojego byłego męża. Liczy się czas.
– Przyjdź jutro wieczorem ewentualnie pojutrze z rana. Nie obiecuję, że jutro budynek cię wpuści, ale radzę spróbować. – Po wyjściu Ritty męczyło mnie jedno pytanie – „Kto może wiedzieć coś o kimś, kto pracował dla zmarłego męża Ciotki…”. Ogólnie to z tą jego śmiercią to śmieszna sprawa, każdy niby wie, że zabiła go Ciocia, ale nikt nie odważy się tego powiedzieć głośno.
Stałem przed domem jedynej osoby, która będzie coś wiedzieć. Przez panującą ciemność widziałem tylko zarys drzwi. Najgorsze nie było to, że musiałem czekać na mrozie odziany tylko w parę pasków wokół bioder i talii, lecz to, na kogo czekałem. Wrota się uchyliły, a zza nich wyłonił się pulchny, spocony facet bez włosów.
Powoli oparłem się o framugę i przegryzłem dolną wargę. Powstrzymując odruch wymiotny i zacząłem grę.
– Mam problem, ale proszę, najpierw zajmij się mną, tatuśku. – Dla pogłębienia efektu prowokacyjnie jęknąłem. Z dnia na dzień nienawidzę się coraz bardziej.
Wstałem jeszcze przed świtem. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, ponarzekałem na fetyszystów i wstałem. Zabrałem kartkę z adresem i chwiejnym krokiem ruszyłem na poszukiwania swego domu. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem go naprzeciwko drzwi wejściowych. Na tyle szybko, na ile pozwalał mi mój stan, ruszyłem do drzwi i zaraz podałem adres. Informacje wymagają sprawdzenia, a ja w międzyczasie ruszyłem ubrać coś na siebie. Gdy wykonałem służbowe obowiązki, przez myśl mi przeszło jezioro i zmycie z siebie tego faceta. Budynek był na tyle w świetnym humorze, że nas tam przeniósł. Nie zważając na nic, zrzuciłem z siebie wszelkie ubrania i popędziłem ku wodzie. Zanurzyłem się i zacząłem dokładnie szorować ciało. Dopłynąłem do brzegu i zadałem jedno, proste pytanie. Wbrew pozorom myślałem, że będzie odpowiednie i budynek zostanie zadowolony, a on się obraził i zniknął. Myślałem, że skoro na tym zleceniu zarobiliśmy dosyć dużo, to chciałby wreszcie wyremontować piwnicę. Nawet nie zwróciłem uwagi, gdy zacząłem mówić na głos.
– Wiem, że używanie tych pieniędzy jest skazą. Rozumiem, że sposób, w jaki zdobywam informacje, ci nie odpowiada. Mnie również nie. Nienawidzę siebie za to, co robię, ale tylko tak jestem w stanie nas utrzymać. Teraz nawet się nie pokażesz? Rozumiem cię, naprawdę, przecież sam siebie nie cierpię, ale by zostawiać kogoś bez ubrań w wodzie? To chyba przes... – W tym momencie moją wypowiedź urwał dźwięk z zarośli. Ktoś ewidentnie spłoszył królika i to nie byłem ja...


« Ktoś? »

czwartek, 1 lutego 2018

Nie lej krwi, dopóki nie jest to konieczność








JANAE SALMA CIQIA
Nae
18 lat • Kobieta • Strzyga
STANOWISKA
Muzyk
| ⧪art made by Dropdeadcoheed⧪ |

//CHARAKTER//
Od urodzenia Janae jest zdecydowanie zbyt naiwna, co nie zmieniło się ani odrobinkę przez wszystkie te lata. Należy do ambiwertyków, więc czasem potrzebuje kontaktu, innym razem szuka spokoju. Na ogół uważana za miłą i niewinną istotkę. A przy tym dosyć energiczna. Stąd pewnie wzięły się jej instynktowne reakcje, nad którymi rzadko kiedy udaje jej się zapanować. Jeśli na coś się uprze – możesz próbować zmienić jej decyzję, ale pewne jest, że nie będzie to łatwe. Chyba że masz na nią jakiś dobry sposób...
Woli pokazywać swoją radosną stronę niż wszystkie troski, które ją męczą. Czuje się nieswojo, kiedy okazuje przy kimś swoje negatywne emocje. Dodatkowo potem dręczą ją wyrzuty sumienia. Dlatego też stara się trzymać nerwy na wodzy, bo jeśli się zdenerwuje lub zacznie panikować, natura strzygi burzliwie się ujawni. Tylko co po tym, skoro tak naprawdę nie potrafi ukrywać uczuć i prawie nigdy jej to nie wychodzi. Jej twarz zachowuje się jak otwarta księga, którą w każdej chwili można odczytać. Jest delikatna i miękka, a od kiedy tylko pamięta, starała się wszystkim pomagać. Czasem mając wrażenie, że wymusza to na sobie, jakby pokutowała, że urodziła się strzygą i musi zabijać niewinnych. Jest wrażliwa i uczuciowa, jak bardzo nie chciałaby tego okazywać. Łatwo też jest ją zawstydzić i zganić, bo nadmiernie się przejmuje. Pomimo swojej dobroci bywa wredna i wbrew pozorom lubi się tak zachowywać, choć przez wpojone zasady dobrego wychowania stara się z tym ukrywać. Jest strasznie ciekawska, jednak w parze za tą cechą towarzyszy jej także lękliwość.

//APARYCJA//
Młoda kobieta dysponuje bladą cerą, która na delikatnej twarzy, o nieco odstających kościach policzkowych, wydaje się niemal szara i pokryta jest dużą ilością piegów. Na jej czole znajdują się w niemal równej linii trzy koliste plamy o wyblakłej barwie. Od tej najniższej powstała podłużna szrama, która sięga nasady nosa. Są to pamiątki po śmierci. Kobieta ma dwa rzędy zębów, jednak pierwszy ukrywa kolejny, dlatego ciężko jest to zauważyć. Jako strzyga podobno ma także dwa serca i dwie dusze (jedną już pewnie martwą), ale ciężko jest jej odpowiedzieć na to pytanie. Może to zwykłe przesądy człowieka dotyczące jej rasy. Janae jest kobietą drobną, chudą, o wzroście sięgającym sto pięćdziesiąt siedem centymetrów. Charakterystycznym jest u niej, że jeśli zacznie się nadmiernie denerwować lub będzie w trakcie polowania, jej oczy będą wydawać się dużo jaśniejsze. Jak lśniące srebro. Wątłe i słabe ciało wypełni też większa siła, która przydatna jest do obrony. Nie wzmaga się jednak jakoś mocno.

//HISTORIA//
Dziewczyna urodziła się i pierwsze lata życia spędziła w północnej części miasta Jetevva, nad zawiłym nurtem rzeki Bresk. Pomimo bliskiego sąsiedztwa z błękitnym nurtem dziewczynka nigdy nie nauczyła się pływać zbyt dobrze. Wraz z młodszym bratem dużo częściej odwiedzała leśny strumyk, gdzie zwykli się bawić. W jasnowłosej od początku istniały ogromne pokłady dobroci, dlatego też, bez głośnego uznania ze strony rodziców (choć sami wydali zgodę) w wieku ośmiu lat rozpoczęła szkolenie na medyczkę. U swojego mistrza nie spędziła nawet pełnego roku, bo w przeciągu tego czasu, Zebi zauważył nerwowe, a nawet agresywne reakcje dziewczynki na krew ludzi, którym mieli pomagać. Szybko też odkrył powód tego problemu. Janae była strzygą, czego świadoma nie była ani ona, ani nikt inny. Mistrz zdradził. W mieście zebrał ludzi, którzy chętnie walczyli przeciwko potworom. Zwłaszcza że za ich ubój zawsze można było liczyć na większą ilość złota. Rozpoczęły się łowy. Nie trwały też długo, bo dziewięcioletnie dziecko, od którego odwrócili się nawet rodzice, poznając o nim prawdę, było bardzo łatwym celem. Tamtego dnia Serile i Theresa Ciqia przestali dla niej istnieć jako ktoś, z kim łączyła ją krew. Tamtego dnia, Janae zmarła. Zamordowana przez własnego mistrza i grupę łasych na złoto pomniejszych zbirów. Piekący ból i gorąc rozgrzanego do czerwoności prętu, który uderzał co chwilę w jej ciał, na zawsze pozostał w pamięci. Dokładnie pamiętała, kiedy bez sił patrzyła już tylko na Zebiego, który z grymasem stalowe narzędzie wymierzył tym razem w głowę. Zdążyła nawet poczuć moment, gdy pręt przebijał się przez skórę i tkanki, dostając w głąb jej głowy. Osunął się przy wyciąganiu, spadając nieco w dół nosa. Na skraju świadomości była nawet informacja o drugim ciosie zadanym w czaszkę. Nie pamiętała natomiast trzeciego. Obudziła się kilka godzin później. Węgiel dostał się do ran na jej czole, które zdążyły się niemal całkowicie zasklepić. To był jedyny raz, kiedy powierzona jej magia uzdrawiania zadziała. Dziewczynka jednak i tak nigdy się o tym nie dowiedziała. Wokół niej powstało coś na wzór niewielkiego obozowiska. Pilnowała jej jednak tylko dwójka ludzi. A raczej powinna, bo mężczyźni zmorzeni byli snem, leżąc koło ledwo tlącego się już paleniska. Nikt też nie zadbał o zabezpieczenie jej martwego ciała, dlatego teraz nie miała żadnego problemu z ucieczką. Popędzana strachem i wspomnieniem ogromnego bólu biegła najdłużej i najdalej jak tylko mogła. Rankiem jej oprawcy zorientowali się, że ciała strzygi nie ma. Zebi, który zdawał się najlepiej wiedzieć, co powinno się robić, nakazał ludziom rozpowiedzieć o demonie, którego pozbawili jednego życia. Strach miała wywołać wieść, że strzyga będzie chciała się z pewnością mścić. Nie tylko na swoich mordercach, ale całej rasie. Wszystkich rasach człekopodobnych. Kiedy wici zostały puszczone, Nae była poza granicami miasta. Ba! Zdążyła się nawet poczuć bezpiecznie, a nim się spostrzegła, już wpadła w pułapkę trupy cyrkowej. Słyszeli o dziewczynce i złapawszy ją, zapragnęli ubić majątek. Wystawiali ją na swoich występach, szczuli i pobudzali, żeby tylko ujawniła przed widownią twarz strzygi, żadnej krwi bestii. Miała być przestrogą. Ostrzegać przed potworami kryjącymi się w mroku. O jakże wielka ironia... Podczas jednego z takich pokazów, kiedy ponownie zaczęto dziewczynkę szczuć, pilnującego jej mężczyznę nagle coś zaatakowało. A potem znikło, pozbawiając ofiarę tchu. Istoty nocy, wampiry, wzięły Janae ze sobą. Dzięki nim została wyzwolona z niewoli. Para była dla niej początkiem nowego życia. Podjęli się wychowania strzygi, choć przecież nie musieli, a ona sama także była od nich różna. Jednak starali się ją nauczyć między innymi kontroli nad krwią, która była przecież tak bardzo ważna. Nae okazała się jednak niesamowicie podatna choćby na sam jej zapach, dlatego niewiele co udało się nauczyć ją nad tym kontroli.

//UMIEJĘTNOŚCI//
⧏  Podobno ma dar uzdrawiania, nie mogła go jednak rozwinąć (choć użyła go raz, nieświadomie, kiedy miała dziewięć lat). ⧐

//ZAINTERESOWANIA//
Dawniej zdecydowanie medycyna, teraz jest to tłumione i silnie zastąpione muzyką. Lubi przebywać też na dzikich terenach lasu i spokojnie tam sobie leżeć, czy wpatrywać się w przestrzeń. Często słucha ciszy. Poza tym interesuje ją wiele rzeczy... Jak drobne szmery dochodzące z ciemnych zakamarków, czy ciemna postać przemykająca bocznymi uliczkami.

//MIEJSCE ZAMIESZKANIA//
Dworek Wurwiqa i Cecil, stojący na pograniczu lasu w okolicy terenów Gildii Vigilante.

//BROŃ//
Taa... a zęby zaliczyć można? Ich używa zdecydowanie najczęściej. Poza tym nosi przy sobie srebrny sztylet, o którym często zapomina, jeśli wpadnie w szał krwi.

//RELACJE//
ORIENTACJA: Prawdopodobnie heteroseksualna (raz zdarzyło jej się zjeść chłopca, który bardziej jej się podobał).
PARTNER: Brak. Nie uważa, by zarówno ona się w kimś zakochała, jak i na odwrót – ktoś w niej.
RODZINA:

Biologiczni rodzice – Serile i Theresa – dziewczyna wyjątkowo mocno ich kochała. Wszystko byłoby dobrze, gdyby jej nie zdradzili. Są prawdopodobnie jedynymi osobami, którym nigdy nie zaufa ponownie. Jest też jej młodszy o dwa lata brat, Euryt, ale on nie jest przecież niczemu winny. Z dalszymi krewnymi nie znała się zbyt dobrze. Teraz uważa i nazywa swoimi prawdziwymi rodzicami wampirzą parę. Wurwiq (ten milszy) traktuje ją jak własną córkę, Cecil (ta wymagająca) jest dla niej jak matka.

//CIEKAWOSTKI//
ze względu na dość krótki czas jej szkolenia na medyczkę nie nauczyła się praktycznie nic (więc lepiej pilnuj jak poważnych ran masz zamiar się przy niej dorobić).
po śmierci chciała kontynuować jeszcze naukę, ale szukając nowego nauczyciela, zdała sobie sprawę, że jest to pozbawione sensu i za bardzo ryzykowne, dlatego poszła w kierunku muzyki wielbi smak krwi, jak to przystało na jej gatunek aby nie osłabnąć nadmiernie, udane polowania musi prowadzić przynajmniej raz na trzy dni. Szczególnie ważne jest zdobycie krwi, surowe mięso to sprawa drugorzędna nie lubi tego, że zmuszona jest zabijać, ale jakby się nie powstrzymywała, jeśli się nie posili po jakimś czasie instynkt strzygi przejmie nad nią kontrolę i zacznie atakować pierwsze lepsze osoby ma łaskotki widok bata, czy pręta w czyjejś dłoni wyjątkowo mocno ją przeraża prawie nie potrafi pływać unika stosowania przemocy, swojej drugiej natury jednak nie zmieni lubi puchate i ciepłe rzeczy. Pod ciepłym futrzanym kocem mogłaby leżeć godzinami.

AUTOR: koniarka01 ||howrse|| 60564463 ||GG|| selenja.pies@gmail.com ||mail||

\\Postać – Janae Salma Ciqia\\

|⧪Made by Dropdeadcoheed⧪|
Nie lej krwi, dopóki nie jest to konieczność

Imię i nazwisko: Janae Salma Ciqia
Pseudonim: Nae
Ród: {brak.}
Gildia: {brak.}
Stanowisko: Muzyk
Płeć: Kobieta
Wiek: 18 lat
Rasa: Strzyga. || Przed śmiercią była pół-elfem pół-człowiekiem.
Charakter: Od urodzenia Janae jest zdecydowanie zbyt naiwna, co nie zmieniło się ani odrobinkę przez wszystkie te lata. Należy do ambiwertyków, więc czasem potrzebuje kontaktu, innym razem szuka spokoju. Na ogół uważana za miłą i niewinną istotkę. A przy tym dosyć energiczna. Stąd pewnie wzięły się jej instynktowne reakcje, nad którymi rzadko kiedy udaje jej się zapanować. Jeśli na coś się uprze – możesz próbować zmienić jej decyzję, ale pewne jest, że nie będzie to łatwe. Chyba że masz na nią jakiś dobry sposób...

The only way out is through








BESTIA
X lat {Jego dokładny wiek jest nieznany, gdyż starzeje się bardzo powoli} • Mężczyzna • Duch leśny
STANOWISKA
Pan {Vigilante} • Maskotka • Najemnik
| ⧪art made by unknown autor {?}⧪ |

//CHARAKTER//
Jak przystało na ducha, strażnika lasu, Bestia jest istotą bardzo roztropną, obdarzoną wielką wiedzą i doświadczeniem. Zazwyczaj zachowuje się spokojnie, zdarza mu się jednak być troszku złośliwym. Nie jest co prawda jakąś tam wredotą, po prostu czasem nudzi go spokojne życie i chce się jakoś rozerwać.
Jest wierny swoim przyjaciołom i rodzinie, zawsze stara się im pomóc.

Trudno jest powiedzieć o nim coś więcej. Potrafi być całkowicie nieobliczany, zaatakować, zabić. Jego towarzystwo nie jest wskazane dla wszystkich...

//MOTTO//
„Zawsze na spokojnie. Spokojem osiągniemy wszystko”

//APARYCJA//
Jako że posiada trzy formy, rozdzielmy to na trzy. 
Zacznijmy od jego prawdziwej postaci, tej, w której spędza najwięcej czasu.
Najbardziej charakterystyczną cechą jest jego wzrost. Zazwyczaj góruje nad wszystkimi przez swoje... dwieście dwadzieścia centymetrów wzrostu. Bestia jest osobą naprawdę potężną, rzucającą się w oczy. Jego skóra ma dość ciemny kolor, podczas gdy oczy są intensywnie niebieskie. Wielu mogłoby nazywać go Indianinem.
Jego włosy, sięgające aż poniżej pasa, przypominają prawdziwą grzywę. Wydają się sztywne i szorstkie, są jednak po prostu bardzo sprężyste i nieokiełznane, oraz zadziwiająco miękkie. Część z nich nosi związanych w warkocze po obu stronach twarzy, opadające mu na pierś. Znajduje się w nich kilka piór i koralików, dla ozdoby. Te jego kudełki, jak i ogon oraz spore, wilcze uszy, są koloru ciemnej czekolady.
Jego twarz jest symetryczna, surowa, jakby wyciosana z miękkiego drewna. Na oczach ma malunki w formie „opaski”, biegnącej przez całą szerokość twarzy.
Zazwyczaj nosi jedynie przepaskę na biodrach, odsłaniając mocne, umięśnione ciało. Na jego ramionach znajdują się dobrze widoczne tatuaże, po dwa czarne, szerokie pasy.
Nie nosi zbyt dużo biżuterii, oprócz wcześniej wspomnianych piór i koralików we włosach oraz rzemyków na nadgarstku i naszyjniku z zębów.
Drugą jego postacią jest postać ludzka. Nie różni się zbyt bardzo od tej prawdziwej. Wciąż jest wysoki, mierzy sto dziewięćdziesiąt cztery centymetry. Uszy i ogon oczywiście znikają, a oczy z niebieskich stają się brązowe. Włosy są jaśniejsze.
Największą różnicą jest samo jego ciało. Pokrywa się ono mnóstwem tatuaży. Są to różne wzory w kolorze czerwonym.

Ostatnia jego forma to wilk, potężne zwierzę. Jego futro jest ciemne, prawie czarne. Mocne szczęki uzbrojone w kły długości palca, ostre niczym noże, samym swoim wyglądem odstraszają przeciwników. Podobnie działają ciężkie łapy z hakowatymi pazurami.

//HISTORIA//
Od zawsze mieszkał w lasach, pilnując porządku. Był już chyba w każdym miejscu na świecie. Gdy Artego był dzieckiem, Bestia znalazł się na terenie Gildii. Spotkał obecnego Ojca w swojej wilczej postaci. Przez długi czas byli przyjaciółmi. Po pewnym czasie Artego po prostu skłonił go do dołączenia do Gildii, gdzie znajduje się po dziś dzień.

//STANOWISKO//
Z jednej strony jest jakby maskotką Gildii, osiągnął jednak też tytuł Pana, i jest to raczej jego jedyne stanowisko. Po prostu przyjmuje zlecenia. Jest też panem terenów przynależnych do Gildii oraz okolicznych lasów.

//UMIEJĘTNOŚCI//
⧏ Posiada trzy formy, między którymi może dowolnie „skakać”: swoją prawdziwą, wilczą i ludzką ⧐ ⧏ ‎Jako duch jest w stanie, hmmm, przekazać swoje geny płodnej samicy dowolnego gatunku. Potomstwo jest potężne, lecz często bardzo dziwne. Nie posiadają jednak ludzkiej formy ⧏ Potrafi zrobić jakieś tam drobne magiczne sztuczki. ⧐

//ZAINTERESOWANIA//
Wędrówki, obserwowanie ludzi, irytowanie/straszenie innych.

//MIEJSCE ZAMIESZKANIA//
Mieszka w Gildii, lecz większość czasu wędruje.

//BROŃ//
Nóż, kły, pazury... Własna siła.

//RELACJE//
ORIENTACJA: Heteroseksualny, raczej.
PARTNER: Jeśli chodzi o partnera życiowego, to brak. Partnerki jednorazowe... Hmmm, wyliczać nie będziemy.
RODZINA: Za rodzinę uznaje Artego oraz Cynthię, ma również wielu potomków.

//CIEKAWOSTKI//
◾ Kontakt utrzymuje tylko z jednym ze swoich dzieci, synem, którego nazwał Rogaczem (prawy dolny róg zdjęcia w „Innych Zdjęciach”), a ze swoim Pierworodnym (prawy górny róg), jednym z niewielu „prawdziwych” jego dzieci, ma bardzo złe relacje. Potomek walczy z nim o dominację.

AUTOR: cynthcheron@gmail.com

Z każdego miejsca – uciekałem. Od każdego człowieka – uciekałem. Głupie były te moje ucieczki – bezskuteczne [...]

KIKU
Niu
21 lat • Mężczyzna {który przez drobną budowę ciała jest mylony z kobietami} • Wil

STANOWISKA
Właściciel pubu • informator
| ⧪art made by yukito_shii⧪ |

Z każdego miejsca – uciekałem. Od każdego człowieka – uciekałem. Głupie były te moje ucieczki – bezskuteczne. Po co uciekać z jednego miejsca do innego, jeżeli potem znów się ucieka z innego do jeszcze innego? Bo po co zostawiać jednego człowieka dla drugiego, jeżeli tego drugiego zostawia się później dla trzeciego, a tego trzeciego dla...

//CHARAKTER//
Jako dziecko był cichym i nieśmiałym chłopakiem mającym problemy z zaaklimatyzowaniem w nowym środowisku. Z wiekiem nabrał pewności siebie i zaczął wykorzystywać swój wygląd, by ułatwić sobie pracę. Choć niejednokrotnie oddawał swe ciało różnorakim kobietom, jak i mężczyzną, nadal wyznaje pewne zasady moralne. Za wszelką cenę próbuje być silnym, aby przeżyć – nie chce, by śmierć jego matki poszła na marne. Czasami jednak wpada w odmęty wspomnień – potrafi wtedy przepłakać cały dzień. Brakuje mu wtedy osoby, w którą mógłby się wtulić i polegać na niej bezgranicznie, jak na swej rodzicielce. Gdy się do kogoś przywiąże, to będzie go bronić do ostatniej kropli krwi. Nie wie zbyt wiele o świecie, ale zna najprawdopodobniej każdy kultowy przepis z różnych części lądu. W każdej sytuacji sprawia wrażenie bardzo opanowanego, nawet jeśli wewnątrz niego szaleje huragan.

//MOTTO//
„Potrzebuję białka…”

//APARYCJA//
To wychudzone, mające zaledwie metr sześćdziesiąt pięć, ciało skrywa wiele tajemnic. Jedną z nich jest sieć blizn na plecach wskazująca rasę, a na lewym przedramieniu pieprzyki układające się w wielki wóz. Czarne, przydługie kłaki skutecznie ograniczają możliwości jego stalowych oczu. Bardzo blada karnacja, słabe i widoczne żyły sprawiają, że wygląda na jeszcze bardziej delikatnego.


W czasie zmiany formy: Oczy nabierają złotawej barwy, a z sieci blizn wyrywają się czarne niematerialne skrzydła. Unosi się o kilka centymetrów nad posadzkę, a jego krew okrąża go i wraca do organizmu bez grama magii. Proces trwa góra minutę.

//HISTORIA//
Przez większość dzieciństwa matka umożliwiała mu przeżycie. Po każdej pełni owijała go szczelnie w kocyk i dawała misia Andrzeja, a magią uzupełniała braki w organizmie. Gotowania nauczył się właśnie wtedy – ona kompletnie tego nie potrafiła. Gdy miał siedem lat, matka obroniła go przed wyssaniem magii. Zapłaciła za to najwyższą cenę – umarła. Do czternastego roku życia utrzymywał się z drobnych kradzieży, a niedobory białka po pełniach uzupełniał motylami. Wtedy właśnie wymyślił plan idealny – zaczął zbierać informacje dla bogaczy przez seks z dobrze poinformowanymi osobami. Gdy osiągnął dorosłość, otworzył pub, z którego się utrzymuje, lecz nadal zdobywa informację – na mniejszą skalę, ale jednak.

//RASA//
WIL – rasa los. Każda istota, w której jest magia, może okazać się przedstawicielem tej rasy. Nazywana „ukrytym wirusem” – z dnia na dzień staje się odrobinę silniejszy, by podczas pełni stracić całą siłę i od nowa ją zdobywać. Rzadko spotykana, a jej przedstawiciele są drobnej budowy. W czasie pełni dochodzi do zmiany formy zależnej od ilości magii w organizmie. Dzień przed pełnią jest dosłownie pojemnikiem czystej magii. Nie może z niej korzystać, lecz odpowiednio silny magicznie osobnik może tę magię z niego wyciągnąć i ją wchłonąć, jednak albo nie wytrzyma tak czystej magii i umrze, albo w małym procencie przypadków przetrwa. Jedno jest pewne; Wil umrze kiedyś podczas jednej z tych zmian, gdyż pełnia wyciąga z niego magię połączoną z krwią praktycznie do zera i oddaje czystą krew – staje się tak jakby zwykłym człowiekiem – a w przypadku, gdy tej magii nie ma, karmi się krwią lub wysokobiałkowym pożywieniem. Większość z nich nie dożywa roku, bo brak odpowiedniej opieki i białka po przemianie, powoduje krytyczne osłabienie organizmu.

//UMIEJĘTNOŚCI//
Jest świetnym kucharzem, który patelnią i jajkiem zdziała cuda.

//ZAINTERESOWANIA//
Kiku uwielbia gotowanie i choć stara się trzymać sprawdzonych przepisów, to często eksperymentuje.

//MIEJSCE ZAMIESZKANIA//
Mieszka wszędzie – dosłownie i w przenośni. Po prostu, gdy otwierał swój pub, nikt nie poinformował go, że budynek lubi zmieniać miejsce położenia. Jednak z reguły, jeśli o nim pomyślisz, to go gdzieś znajdziesz. No, chyba że budynek jest obrażony… Bywa bardziej kapryśny niż baba w ciąży.

//STANOWISKO//
Prowadzę własny biznes. Niewielka, stabilna instytucja, dobra na nasze niespokojne czasy” – a na poważnie posiada własny pub, w którym jest barmanem, kucharzem i kelnerem w jednym. W nocy robi za informatora.

//RELACJE//
ORIENTACJA: Biseksualny
PARTNER: {BRAK}
RODZINA: Matka, ale trochę się jej umarło ostatnimi czasy.

//CIEKAWOSTKI//
◾ Po śmierci matki był jeszcze dość młody, gdy w pierwszej karczmie, do której dotarł, ktoś zapytał go o ojca, odpowiedział „Ojciec? To szmata, którą wreszcie wyrzucili” ◾ Brzydzi się siebie i swojego ciała, zwłaszcza kiedy dochodzi do zbliżenia z mężczyzną. To nie tak, że woli kobiety – jest przecież biseksualny. Tylko mężczyźni, z którymi sypiał dla informacji, byli wyjątkowo obleśni. ◾ Pod barem nadal siedzi jego wierny miś Andrzej i obserwuje jego poczynania.

AUTOR: KORNELIAR // szopelpospolity@gmail.com