niedziela, 21 marca 2021

Minęła noc w bezsennym czuwaniu. O wielkiej miłości śpiewałyśmy, o twej ukochanej i jej fiołkowych piersiach.

HoryZont
The wolf's wound is old but still smells of blood & gold
𓂍

Piastunko, co zamykasz mi oczy,
trzymając kostur co ścinał
trawę na paszę dla koni
Przyjdź do mnie na wiosnę, gdy bzy fioletowieją
a ludzie otwierają się jak motyle poczwarki 
Bądź w biel czy pastele okryta 
Krótkie włosy i chustę z kwiatami 
Utul mnie matczyno do snu, gdy życie powraca i rozwija się beze mnie 
Chcę przed twymi ciepłymi ramionami widzieć, że świat
że świat żyje beze mnie
i bliscy śmieją się do słońca i kwiatów 
Nie przychodź na jesień brzosowską, bo będziesz pożądana jak najszybciej
i jak najkrócej ― jak wiosna zajrzy radosnym i żywym spojrzeniem znikniesz a moje uczucie do ciebie warte nic będzie a skoro mamy mieć relację całe życie to chcę kochać cię szczerze
a możliwe to tylko jako ja-córka 
𓂍
──────────

Wolf
is a Wolf even in caGe, eveN dressed in siLk

You were not born with venom in your veins. You learned it
[ CALEB WIDOGAST // CR ]

I told you that I was faithless which might be true when it comes to the gods but not with her.[...] She gives me my power
[ KEYLETH // CR ]

I appreciate truth before politeness
[ CADUCEUS CLAY // CR ]

Peach pits are poisonous. This is not a mistake. Girlhood is growing fruit around cyanide. It will never be yours for the swallowing
[ BRENNA TWOHY// SWALLOWTAIL ]

Pusty dom, pusty dom
Czeka Cię nieznany ląd
Pusty dom, pusty dom
Młodość już daleko stąd

[ RALPH KAMINSKI // JAN ]

Cóż mam od życia troskę i pieśń
Ciebie już nie ma
Muszę im ufać, muszę je nieść,
Pisać poemat.

[ KASIA LINS // WIERSZ OSTATNI ]


Hey fAte
what do you think you're trying to prove?

piątek, 19 marca 2021

I aim to be lionhearted,
but my hands still shake and my voice isn't quite loud enough.

Aleksandra MacHawke
not by blood, not by Eros
17 marca 1785
Najukochańsza mamo,
Dotarłam do dalszej cioci Franciszki dnia 17 marca 1785 o godzinie 11:23 (podaję dokładną datę, gdyż nie wiem ile zajmie dostarczenie tego listu do Was i dla chronologiczności późniejszych nieznanych mi jeszcze wydarzeń podaję tęże datę). Ciocia nakazała mi zostać u Nich na parę tygodni nim wyruszę dalej w podróż i próbowałam cały dzień Jej odmówić, lecz zdaje się mnie nie słuchać i upierać, cytuję „cicho, dziecko, jesteście rodziną i grzechem byłoby Was wygnać z naszych progów. Twej matki, a mojej kuzynki, nie widziałam już trzydzieści lat a więc popatrzę choć na Jej oczy i rumieńce na Twojej twarzy”. Co prawda nie są to dokładne Jej słowa, przyznaję swoją parafrazę spowodowaną moją, dobrze Ci znaną, kiepską pamięcią, ale przyrzekam, iż takie emocje towarzyszyły cioci Franciszce. Nie martw się, mamo, będę w swoim najlepszym zachowaniu i pomogę Im we wszystkim, aby odpłacić Im za pomoc i wielkoduszności i aby nie martwić Ciebie, mamo, ni taty brakiem zapłaty za wikt.[...]
──────────
15 czerwca 1785
Kochana Mario,
Piszę od razu po odczytaniu listu z odpowiedzią z najbliższego obozu przyjmującego młodych na żołnierzy i dostałam od nich aprobatę mojej prośby i jutro rano wyruszam. Jakże się cieszę![...]
Zapewnij rodziców iż nie zmieniłam zdania, nie zmieniam i nie zmienię. To jest moje przeznaczenie i taka jest mi pisana legenda. Na pewno to jest moją przyszłością bardziej niż ślub z Paniczem Jeremiaszem! Tyle jestem pewna, na ile mogę być czegokolwiek pewna![...]
──────────
26 września 1785
Wyśmienity Panie Wergiuszu,
Przekazuję Panu, mojemu najdoskonalszemu braciszkowi, iż życie przyszłej żołnierki aspirującej na tytuł rycerza jest pełne nowych doświadczeń, trudów i znoju. Ćwiczenia siłowe czy wytrzymałościowe są bardzo interesujące, lecz moją uwagę najbardziej ściągają sposoby opatrunku w trakcie bitwy. Co prawda wielu wojów drwi z tego zainteresowania, lecz to nie Im będzie do śmiechu, gdy w trakcie bitwy zostaną zranieni. Kolejną sprawą, która zbiera sporo mojego zainteresowania są rycerze, a wręcz bym powiedziała Rycerze, którzy często przejeżdżają przez obóz i opowiadają nam przebieg swych wypraw i o istotach i ludziach, których napotkali. Specjalnie dla Ciebie spisałam opowieść sir Bertranda Lowe'a.[...]
──────────
4 stycznia 1786
Drogi Przyjacielu,
Chyba zaczynam tracić zmysły. Wszędzie słyszę kroki i jęczące czy skrzekliwe głosy. Czy to tylko w mojej głowie?[...]
Mieliśmy wiele spotkań z nadnaturalnymi abominacjami wychodzącymi z grobów, lasów czy jezior, które nachodziły nasze obozowisko, ale albo atakowały tylko mnie, albo wpatrywały się w moją towarzyszkę bez ruchu a jakby zaczarowane.[...]
Zaczynam myśleć, że ta dziewczyna jest przeklęta.


Twój Przyjaciel,
Lowe
──────────
13 października 1780
O Nosicielko Wiatru,
W naszym światku niesie się wieść o dziecku naznaczonym klątwą, lecz ta klątwa jest jakby bez źródła i rozsądku.
Pierwsze doniesienia wzięły się od wioskowych znachorek i znachorów z pobliża granicy nalaesiańsko-tiedalskiej, którzy mieli jakieś powiązania z niższymi wiedźmami i przez wszelkiego rodzaju koneksje tych wiedźm i rodziców dziecka wieść się rozniosła poza najbliższe tereny ich zamieszkania. Wszelkie próby określenia genezy zaklątwienia czy tożsamości klątwiarza zostały podjęte przez różnych praktycjonerów arkany i klątwa zdaje się nie mieć sensu i prawa bytu. Nie ma sensu także jej działanie, gdyż dziecko zdaje się mieć na sobie urok, który nawołuje wszelkiego rodzaju mary i niskiej świadomości byty w jej stronę i zdaje się, bo tak zostało stwierdzone przez wszystkie wiedźmy i czarodziei we wspólnej współpracy, mimowolnie i nieświadomie rzucać czar bądź mieć generalną, pasywną abilicję, aby wywoływać w tych stworzeniach reakcje typowe dla zakochania i zafascynowania. [...]
Arcyciekawy przypadek, który sprawił niemałą zagwozdkę w świecie magii i stworzył wokół siebie wiele teorii skąd się wzięła ta klątwa. Wielu sądzi, iż dziecko miało kontakt z dziką magią uroczysk, lecz jest to tak samo prawdopodobne jak to, że któryś z wyższych bytów faeistycznych postanowił zabawić się losem dziewczyny i rzucił na nią arcyskomplikowaną klątwę. Liczę więc, iż zainteresowało Cię to zjawisko i nawiążemy współpracę i wymianę notatek dotyczących różnych czarów i rytuałów odkrywających naturę tego zjawiska.


Twoja Towarzyszka,
Szeptucha Lasu
──────────
15 października 1780
O Nosicielko Wiatru i obecna współpracownico,
Cieszy mnie Twoje zainteresowanie tematem i już tworzę dla Ciebie potrzebny do poszczególnych zaklęć kontekst.
Dziecko urodzone zostało 26 czerwca 1770 jako czwarte, lecz nie ostatnie dziecko u Marka Thomasa i Marion MacHawke'ów. Przyuważyć trzeba, iż same jej narodziny są szczególne, gdyż były to najulewniejsze dzień i noc tamtego lata poprzedzone suszą, co już nasuwa myśl, że dziecku mogła być ta klątwa nadana jeszcze przed narodzinami albo w ich trakcie. Ale za to nie jest siódmym synem w rodzinie i ostatnim a czwartą i to córką a i później narodziła się jeszcze trójka: Wergiusz, Tymoteusz i Laurella. Przed nią urodzili się: Ireneusz, Maria i Daniela.[...]
Tak jak Ci wspomniałam w poprzednim liście pochodzi z wsi na granicy nalaesiańsko-tiedalskiej i choć obywatelstwo ich jest tiedalskie, nie stali zdecydowanie po jego stronie w patriotycznym odruchu i ta sama sytuacja jest w związku z Nalaesią i tu może istnieć kolejne prawdopodobne źródło jej klątwy ― czarodziej w nacjonalistycznym odruchu postanowił rzucić na nią klątwę, aby zrobić z jej rodziny przykład dla innych. [...]
Rodzice dziecka po jakimś czasie od rozpoczęcia się tejże klątwy zauważyli jej jestestwo i zaczęli rozpytywać starszyznę swojej wsi i dopiero znachorka Meredith wskazała im, aby wyruszyli do wszystkich poblisko mieszkających wiedźm, czarownic i zbiegłych czarodziejek i czarodziei, gdyż, jak się okazało, mieszkało ich tam całkiem sporo. Wielu z praktycjonerów arkany, którzy później przybywali do tamtej mieściny zastanawiało się skądże też wiedziała ta znachorka o wszystkich poukrywanych osobach władających magią w pobliskich terenach, ale ona odpowiadała tylko, że to było oczywiste i kiepsko się ukrywają.[...]


Twoja Towarzyszka Naukowa,
Szeptucha Lasu
──────────
15 października 1787
Drogi Świecie,
Znowu lęk, że nie podołam poniósł mnie w las i kazał wyruszyć; uciec. Pałętałam się po Tobie z drżącym sercem i poszukując swego przeznaczenia i legendy przy swoim imieniu, lecz choć przeszłam wiele dróg, ścieżek i miast moje imię wciąż wzywa Gildia, która swą przemożnością i liczebnością przytłaczającej zgrai mieszkańców, wystraszyła mnie i kazała odejść bez pożegnania.
Chyba pora wrócić.


Twoja Zestresowana,
Aleksandra
──────────

Les monstres
aussi tombent amoureux