poniedziałek, 21 maja 2018

Od Joe CD Leonardo

Joe przyjął odpowiednią pozycję, aby móc spojrzeć na ukochanego. Zobaczył zadziorne spojrzenie trytona, które uwielbiał. Uwielbiał każdy aspekt swojego księcia nawet cechy, które mu przeszkadzały, bo przecież dzięki nim Leoś jest Leosiem a nie kimś innym, z kim nie mógłby założyć rodziny i mieć długoletniego stażu związkowego. Joey był przekonany, że Leonardo jest tą jedyną osobą na świecie, która dałaby radę z nim wytrzymać tyle lat, zaakceptować to, kim jest i to, kim będzie się stawał w przyszłości.
Brunet złapał swojego partnera za rękę i przyciągnął delikatnie, układając go koło siebie na pachnącej pościeli. Położył się na nim i szczelnie go objął, całując go po całej twarzy, czym wywołał chichot Leo. Kiedy przerwał, uśmiechnął się, patrząc w oczy ukochanego. Joe kciukiem zgarnął delikatnie włosy z czoła fioletowłosego i pogładził miękkie pasma. Pocałował Leonardo, przesuwając dłoń z włosów na jego szyję. Tryton położył dłonie na bokach bruneta i po chwili zaczął go łaskotać. Joe podniósł się trochę, opierając rękę o materac.
– Ej, miałeś mi opowiedzieć o historiach z morza! Nie ma, najpierw masaż i opowieści, dopiero później inne rzeczy!
– Och, jak ja cię wymasuje to się nie pozbierasz, książę!
Obaj prychnęli i jednogłośnie stwierdzili:
– Nieee, to brzmiało źle.
Znowu wrócili do śmiechu.
– Co mam ci powiedzieć, mój książę, dużo wody, soli, wilgoci i braku prywatności. Podczas powrotu zaatakowała nas okropna burza a wcześniej choroba, którą marynarze złapali podobno od psa, który ich pogryzł. Ale tej choroby nie zdobywa się w ten sposób, zwłaszcza od zwierząt. Wracając do burzy, większość pożywienia przemokła mimo doświadczonych ludzi na statku, którzy wiedzieli jak ochronić pożywienie przed wodą i wszyscy byli wygłodniali, gdyż trzeba było ograniczać dzienne porcje. Dalej jadaliśmy trzy razy dziennie, ale mniej niż wcześniej. Mój książę, już nie wiem, co ci opowiedzieć. Na pewno pewne anegdotki i historie przypomnę sobie przy okazji jakiś wydarzeń lub gdy po prostu sobie o nich przypomnę. Satysfakcjonuje to księcia?
Joe przyjął prowokujący uśmieszek i spoglądał na ukochanego, który szybko pstryknął go w nos. Wtedy brunet, wykorzystując okazję, przechwycił jego dłoń i pocałował jej wierzch, gładząc wewnętrzną stronę nadgarstka trytona kciukiem. Nietrudnym było zauważyć zaskoczenie na twarzy władcy, ale szybko przyjęło ono formę rozczulenia, co zakończyło się gładzeniem zmiennokształtnego po policzku. Wilczek przymknął wtedy oczy, chcąc jak najdłużej i jak najbardziej odczuwać tylko dotyk ukochanej osoby. Bawiło go jak bardzo wciąż czuł się jak ten zakochany dwudziestoparolatek, ten wręcz szczeniak. Oczywiście nie był już tym człowiekiem, który kiedyś nie akceptował i nie zgadzał się na słowo nie; jak bardzo nie znosił siebie ze swojej młodości, jak bardzo wróciłby do starego siebie i trzasnął go w łeb. Ale przy Leo czuł się tak beztrosko, choć trosk i zmartwień miał więcej niż za swojej faktycznej młodości. Zastanawiało go dlaczego jako ten dzieciak nie miał tych typowych dla tego momentu życia problemów, a może je miał, ale był zbyt tępy, nieogarnięty, hedonistyczny, aby je zauważyć? Nie miał pojęcia, kim był Joe z przeszłości. Ale nie nienawidził go, gdyż w końcu Leoś go kochał, a to musiało oznaczać, że był choć trochę dobry.


«Leonardo? || Yeah, ściemnianie w temacie emocji level ja [czyli próba zbudowania portretu psychologicznego postaci, która kończy się failem]»

niedziela, 13 maja 2018

blogowe rzeczy vol. 4 – powrót

Dzień dobry!
Wprowadziłam zmiany do formularza, dokładniej przywróciłam podpunkt Lęki. Do wszystkich członków bloga mam prośbę, aby przesłali mi w wiadomości prywatnej ten podpunkt.

Dziękuję za uwagę, miłego dnia

black&white, gif, grunge, halloween, lol, skeleton