Leo czuł, że ten pocałunek jest tym, co chciałby robić przez resztę dnia. Przekazywać sobie uczucia w tak prostym geście, który dla niego w tej chwili był najważniejszy na świecie. Tryton starał się przekazać w nim swoje wszystkie uczucia, które nie były jedynie miłością i tęsknotą. Traktował go jak przyjaciela, podziwiał go, szanował, darzył Wilczka wieloma pozytywnymi uczuciami i chciał, by wiedział o wszystkich. Pocałunek musiał się jednak w pewnym momencie skończyć, a gdy to nastało, król chwycił kark swojego partnera, by przyciągnąć się do niego i pocałować w szyję, a przy okazji także powąchać. Joe zaczynał przechodzić zapachem olejków, to bardzo dobrze, ale...
– Pachniesz mokrym wilkołakiem – zaśmiał się Leonardo, odsuwając się i opierając o szeroką wannę, zrobioną specjalnie na potrzeby ogona władcy, dzięki czemu mógł go oprzeć o nogi ukochanego. – Ale nie martw się, jeszcze chwila i będziesz pachniał lepiej ode mnie.
– Miałeś tego nie mówić – jęknął zmiennokształtny, wywracając oczami. – Ja ci nie wypominam, że pachniesz jak ryba.
– Nie miałem mówić, że pachniesz psem, a nie wilkołakiem, a to różnica – oświadczył pewnie długowłosy, uśmiechając się triumfalnie. – Bo dobrze wiesz, że nią nie pachnę… No dobrze, może czasem, ale wiesz, że używam tych specjalnych neutralizujących zapach perfum. Ech, skończmy temat. Odwróć się, umyję ci plecy i włosy, podaj mi tylko płyny.
Leonardo w trakcie mycia partnera opowiadał o kolejnych wydarzeniach ze swojego królewskiego życia, a Joe w ramach rewanżu przedstawiał swoje morskie przygody, których ten pierwszy niezwykle mu zazdrościł. Oświadczył nawet, że nie pozwoli Wilczkowi nigdzie wyjechać w najbliższym czasie, ani nawet później, bo jego następna podróż miała odbyć się z Leosiem i Ruby. Joe oświadczył, że się zastanowi, czym spowodował chwilowe naburmuszenie u kochanka. Minęło ono, dopiero gdy starszy z mężczyzn zgodził się umyć ogon temu młodszemu, co bardzo go zadowalało. Leo lubił, gdy Joe dotykał tej części ciała, w końcu przy bokach miał skrzela, dotyk w tamtych rejonach nie był zbyt możliwy, jednak ogon był cały czas do dyspozycji. Poza tym dotyk na nim był niezwykle przyjemny. W końcu, dotykając się na zmianę, mężczyźni zakończyli kąpiel, co jednak nie równało się z zakończeniem toalety.
– Podaj mi, proszę, maszynkę, musisz się ogolić. Przygotuję ją – postanowił król, przesądzając o losie zarostu wilkołaka.
Ten wyszedł z wody, by od razu skierować się do odpowiedniej białej szafki, na której znajdowały się przyrządy do pozbywania się włosów z ciała. Joe spojrzał na nie, jednak nie chwycił za żaden. Zamiast tego skierował się po miękkie ręczniki leżące na innej szafce, tej przy wielkim, okrągłym lustrze. Brodacz z uśmiechem udał się z dwoma do sypialni, zostawiając przy tym mokre ślady na kafelkach, a po chwili na drewnianej podłodze komnaty króla. Leonardo przyglądał się temu wszystkiemu zdziwiony.
– Joe, ale mnie tu nie zostawiaj! – powiedział głośniej, zaczynając wychylać się z wanny, by dostrzec partnera- Nie wyjdę przecież sam!
– Tak, wiem, rybko – zapewnił rozbawiony Joe, powracając do łazienki. – Już cię ratuję, moja syrenko zamknięta w wannie.
Arystokrata podał ręcznik ukochanemu, by zaraz nachylić się i wyjąć go z wanny. Leoś od razu owinął się ręcznikiem, nie chcąc zbytnio pomoczyć rzeczy w drugim pomieszczeniu. Okazało się, że wcześniej ciemnowłosy położył jeden z ręczników na kanapie znajdującej się przy kominku, na którym położył króla. Stwierdził, że to lepsze rozwiązanie, bowiem w ten sposób nie było możliwości na zmoczenie łóżka. Sam stanął przed kochankiem, pokazując piękne zęby.
– Nie mamy więcej ręczników, musimy się zadowolić tymi dwoma – powiedział, mając zamiar dołączyć się do chłopaka.
Zadowolony Leo odkrył się, by zaraz przyjąć do siebie ukochanego. Joe usiadł okrakiem na ogonie trytona, przytulając się do niego od razu. Długowłosy otulił ich przyjemnym materiałem, wtulając policzek w wilgotne włosy.
– Gdy wyschniemy, zrobię ci masaż. Musisz być bardzo spięty po tak długiej nieobecności – szepnął młodszy mężczyzna, zamykając oczy. – Ale ty w zamian wymasujesz mi ogon.
– No nie wiem. Podobno pachnę wilkołakiem, nie wiem, czy nie będzie to zbyt wiele na wrażliwy nos księcia – mruknął Wilczek, uśmiechając się pod nosem.
– Myślę, że mój wrażliwy nos da sobie radę z tym zapachem. Poza tym przytulasz się do mnie. Może, zamiast pachnieć jak spocona ryba albo wilkołak, będziesz pachniał po prostu jak ryba – zaśmiał się władca, zaczynając głaskać plecy towarzysza. – Jak piękna, wielka rybka. Nic tylko cię podziwiać. Będę musiał się pochwalić przed poddanymi. A! Wiesz, że mamy nowych poddanych? W mieście urodziło się kilka syreniątek, a na dodatek przyjęliśmy pod swoje wody kilka syren i trytonów z tego państwa na północy, w którym toczą się wojny. I urodziło nam się kilka hybryd. Mamy małego półelfa, półczłowieka, a nawet półorka! Będziesz musiał też zobaczyć nową żonę jednego z naszych. Jest wężem. Pięknym wężem.
«Joe?»