środa, 30 sierpnia 2017

Łzy są pociechą nieszczęśliwych








ALLIE
Ślepa śmierć
17 lat • Kobieta • Wróżka
STANOWISKA
Wolny strzelec • Najemnik
| ⧪art made by Alexandra V.Bach⧪ |

//CHARAKTER//
Allie jest istotą bardzo nieśmiała oraz cichą. Jest typem samotnika i większość czasu żyje poza miastem. Nie lubi nawiązywać głębszych więzi, gdyż to by to jej tylko przeszkadzało w pracy. Nie przywiązuje się do niczego, bo nie chce czuć znów tego smutku...
Zachowuje się dosyć chłodno do wszystkich, choć tak naprawdę gdzieś głęboko w sercu znajduje się jej łagodna strona, którą próbuje ukryć.

//MOTTO//
„Jeśli coś ci nie wychodzi, po prostu się poddaj”

//APARYCJA//
Allie jest bardzo niska osóbka, mierzy jakieś sto czterdzieści pięć centymetrów. Ma długie, do pasa, fioletowe włosy, które zazwyczaj wiąże w luźną kitkę ozdobnymi gumkami do włosów. Ma wyblakłe fioletowe oczy, gdyż odkąd pamięta, jest niewidoma. Przeważanie ma je zazwyczaj różnymi wstążkami. Jej karnacja jest strasznie blada, prawie biała, a skóra delikatna i bez skazy. Jej figura raczej nie jest pełna kobiecych okrągłości, prawdę mówiąc nie ma się czym pochwalić. Lubi ubierać długie zwiewne suknie, które są rozcięte na boku i nie mają za dużo ozdób.

//HISTORIA//
Allie, gdy była mała, mieszkała wraz z rodzicami głęboko w lesie w ich posiadłości. Dokładna lokalizacja nie była nikomu znana. Wiedli spokojne życie do czasu… Pewnego dnia posiadłość została napadnięta i doszczętnie spalona. Nikt nie przeżył… Ani jej rodzice, ani służba, została sama na świecie w wieku pięciu lat. Przez jakiś rok błąkała się po kraju, próbując przeżyć. W końcu znalazł ją jej Mistrz. Wyciągnął do niej rękę jako jedyny człowiek. Zabrał ją do swojego domu, nakarmił i zapewnił dach nad głową. Jedyne czego oczekiwał to jej towarzystwo. Niedługo po tym zaproponował jej naukę władania kataną, na którą od razu się zgodziła. Wszystko było w porządku przez dwa lata. Allie stawała się coraz lepsza, a Mistrz był z niej zadowolony… Lecz jej pech powrócił. Gdy odbywał się ich trening nad strumykiem, pojawili się bandyci. Zaczęli coś do siebie mówić i pokazywać na nią. Byli to ci sami ludzie, którzy napadli na jej posiadłość. Wyciągnęli swoją broń i rzucili się na jej mistrza, ona zaś wycofała się do tylu. Gdy miała zostać zaatakowana, Mistrz stanął przed nią, zasłaniając ją własnym ciałem. Został śmiertelnie zraniony w plecy. Allie nie wytrzymała, zaczęła płakać i wrzeszczeć. Nagle wstała i rzuciła się na przeciwników… Zabiła wszystkich ośmioletnia dziewczynka. Gdy skończyła, szybko podbiegła do Mistrza i zaczęła go wołać. Jego ostatnimi słowami były: „Allie, proszę, nie szukaj zemsty za mnie oraz rodziców, żyj własnym życiem I wykorzystuj każdą chwilę, jaką masz… Zaopiekuj się Triskiem” Nie posłuchała go, nie potrafiła się cieszyć. Do dzisiaj włóczy się po kraju, zabijając bandytów i szukając tych właściwych. Nawet nadano jej pseudonim: Ślepa Śmierć. Może to oni odnajdą ją pierwszą? Albo ona? Czy ktoś zmieni jej życie?

//STANOWISKO//
Jest wolnym strzelcem z całkiem niezłą reputacją. Zabije każdego, jeśli cena jest dość wysoka.

//UMIEJĘTNOŚCI//
Potrafi rozpoznać ludzi po ich aurze oraz rozmawiać ze zwierzętami.

//ZAINTERESOWANIA//
Bardzo interesuje się zielarstwem. Lubi wymyślać dla nich swoje własne nazwy, gdyż nie umie czytać.

//MIEJSCE ZAMIESZKANIA//
Brak stałego miejsca zamieszkania, jest typem samotnika i podróżuje z miasta do miasta.

//BROŃ//
Od wieku lat sześciu nauczyła się płynnie posługiwać kataną. Choć zawsze ma ze sobą jeszcze kilka sztyletów.

//RELACJE//
ORIENTACJA: Nigdy nie zbliżyła się do kogoś innego na więcej niż metr, więc nie wie nawet co to miłość. Uważa, że nie jest jej potrzebna do życia.
PARTNER: {BRAK}
RODZINA:
⋨ Rodzice: nieznani. ⦊ Po wypadku w jej przeszłości nie pamięta ich. ⋨ Mistrz: Zaopiekował się nią rok po śmierci jej rodziny i nauczył władać ją kataną. Był człowiekiem w średnim wieku bez rodziny i przyjaciół. Mieszkał na odludziu. Nigdy jej się nie przedstawił. ⋨ Trisk: Zwierz, który należał kiedyś do Mistrza, po jego śmierci uwiesił się jej jak rzep. Dotąd podróżuje razem z nią, w czym jest jej bardzo pomocny. Ma słabość do herbatników, przez co na nie jest wydawana większa część wynagrodzeń.

//CIEKAWOSTKI//
Po wstrząsie jaki doznała podczas śmierci jej rodziców, nie potrafi używać magii. Zawsze chodzi boso, gdyż tak potrafi lepiej rozeznać się w terenie. Jest weganką i żywi się prawie tylko owocami. To mistrz nadal jej imię Allie, gdyż własnego nie znała.

AUTOR: AIKOSHUKUMEI

niedziela, 20 sierpnia 2017

Od Firarael CD Cedric

          Zgodnie z jego prośbami, przyniosłam wino, a potem mu je nalałam do kielicha. Patrzył na mnie dość… Dziwnie. Zapytałam go, czy nie potrzebuje czegoś więcej. Był naprawdę bardzo przystojny, ale nie dawałam się ponieść. Posłusznie czekałam, czy powie, że mogę iść, czy jednak poprosi, żebym mu sprzątnęła pokój.
          –… Potrafisz mnie jakoś zabawić? – zapytał mnie, na co spojrzałam na niego, mrugając z lekkim niedowierzaniem.
          Nic nie umiem, jeżeli chodzi o takie rzeczy… Obiecałam sobie, że zachowam czystą duszę, ale naprawdę robi się to coraz trudniejsze. Cicho westchnęłam i ukłoniłam się do Pana.
          – Przepraszam, ale brak mi takowych umiejętności. Mogę panu zatańczyć, czy też zaśpiewać. Wiem, że Pańskie pragnienia są inne, ale podejrzewam, że sobie nie poradzę – rzekłam pokornie.
          Wyprostowałam się, patrząc na Sire. Widziałam uśmiech na jego twarzy. Mimo to nadal stałam przed nim, czekając na jego prośbę.
          – Zatańcz mi – rzekł, biorąc łyk wina.
          Westchnęłam i ukłoniłam się. Cofnęłam się lekko do tyłu i zaczęłam swój taniec.


          Kiedy zakończyłam układ, stanęłam na poprzednim miejscu i lekko się ukłoniłam. Widziałam, że nie odrywał ode mnie wzroku, jak z resztą było za każdym razem. Przyzwyczaiłam się do tego, że ciężko nie spoglądać na mnie, szczególnie gdy tańczę. Czekałam, czy pan nie będzie chciał czegoś jeszcze. Może poprosi, żebym mu sprzątnęła?



Taniec


                    «Cedric?»

sobota, 19 sierpnia 2017

Od Cedrika CD Firarael

Cały dzień nie miałem nic do roboty... Myślałem, że zdechnę z nudów.
Przeglądałem zlecenia, myśląc, czy mogę cokolwiek zrobić, ale nic nie wyglądało ciekawie. No cóż, może jestem zbyt wybredny...
 Jakaś śliczna dziewuszka zapewne byłaby ciekawą odmianą, chociażby na chwilę...
Przywołałem w pamięci imiona naszych służek... Hmmm...
Jak ona miała?
Fi... Fifi... Ah, Firarael, czy jakoś tak. Zobaczymy, jaka z niej dziewczynka.
Wysłałem po nią inną służącą, dodając, by dziewczyna przyniosła mi wino.
Przyszła szybko. Widocznie brała swoje obowiązki na poważnie, to dobrze...
Ciekawe, czy dałaby się namówić na coś więcej.
Ale musiałem przyznać, że była ładna, huhu.
– Wzywałeś mnie, Sire – powiedziała, stając przy drzwiach. I nie zapomniała o winie.
– Owszem... Nalej mi – nakazałem, z leniwym ruchem dłoni. Dziewczyna szybko wykonała rozkaz. Przemiła istotka, naprawdę...
Popijając wino, przyglądałem się jej.
– Coś jeszcze, Sire? – zapytała, wciąż stojąc grzecznie, nóżka przy nóżce. Hmmm, pasowałyby jej takie skąpe ubrania....
–... Potrafisz mnie jakoś zabawić?



«Dziewuszko? x3»

Od Firarael Do Cedrika

        Pobudka. Słońce ledwo wyłaniało się zza horyzontu. Uniosłam się z łoża, a następnie ubrałam się w strój, który przypisał mi pracodawca. Biała, bardzo luźna, lniana koszula zawinięta na łokciach, brązowa suknia na ramiączkach, która była dla mnie trochę za kusa i obcisła, przez co moje krągłości były za bardzo widoczne, a w pasie związany kawałek długiego wyblakłego materiału. Na stopy narzucone jedyne człapaki, jakie miałam. Moje włosy pozostały w tradycyjnym nieładzie. Od bardzo dawna nie mogłam pozwolić sobie na zakup ubrań, przez co chodzę w różnych łachmanach. Jednak dla nikogo nie robiło różnicy moje odzienie. Zawsze napotykałam słowa jakaż to ze mnie piękna dziewica. Moje myśli krążyły jednak tylko wokół pracy, gdzie mogłam zarobić choć trochę złota dla siebie. Opuściłam mój pokój i wyruszyłam do kuchni, gdzie czekała na mnie kobieta wyższej rangi. Trochę czasu minęło, jednak nie spóźniłam się.
         – Zaczynasz od kuchni, gdzie wyczyścić masz podłogę i stoły. Potem idziesz piętrami, coraz wyżej i tam również posadzki i kurz z wszelkich mebli. No już. Do roboty – ponagliła mnie i opuściła kuchnię.
         Posłusznie ukłoniłam się i zabrałam do pracy. Szmata w dłonie, na kolana i dokładnie trzeba było wyczyścić tę podłogę. Wiedziałam, że choćby najmniejsze niedociągnięcie mojej roboty skutkowałoby krzykiem. Musiałam się starać, bo nie chciałam za kolejnym razem dostawać trzy razy więcej roboty. Kuchnia to nic… Może nie jest mała, ale ogromna też nie. Gorzej było z korytarzami. Tam zawsze każdy chodzi w butach i nigdy ich nie wyciera. Mimo to starałam się o tym za dużo nie myśleć.

■■■

         Wybijało powoli południe, a ja już dawno zakończyłam mycie podłóg. Teraz miałam tylko zadanie odkurzenia wszelkich półeczek i bibelotów. Robota szła mi jak z płatka, gdy nagle ktoś dotknął mojego ramienia.
         – Pan Cedric wzywa cię. Prosił, abyś również mu przyniosła wino – rzekła inna służka.
         Dodała jeszcze, w jakim kierunku mam iść. Lekko dygnęłam i poszłam szybko do kuchni, aby wziąć trunek oraz jeden kielich. Wszystko położyłam na tacy, a potem wolnym krokiem pokierowałam się ku pokojowi pana Cedric’a. Nie było to aż tak daleko. Zapukałam, a gdy usłyszałam pozwolenie, weszłam do środka.


                    «Cedric?»

Postać – Cedric Wilricus

|⧪Made by LAS-T⧪|
W życiu masz tylko to, co sobie zdobędziesz
Imię i nazwisko: Cedric Wilricus
Pseudonim: Sire, dla zaznajomionych Ced
Ród: Jest ostatnim członkiem rodu Wilricusów
Gildia: Vigilante
Stanowisko: Podejmuje różne zlecenia, uzyskał rangę Pana w Gildii
Płeć: Oryginalnie mężczyzna
Wiek: Paręnaście setek...
Rasa: Złodziej Twarzy
Charakter: Cedric jest osobą bardzo zmienną. Potrafi być oschły i oziębły, a w jednej chwili stanie się miły i pomocny. Tak zmienny, jak jego zdolności.

W przeszłości często mieszał się w romanse z mężczyznami, uwodził ich pod postacią inkuba. Ostatnimi czasy przestał szukać serc, które mógł podbić, i znacznie uspokoił swoją nieokiełznaną naturę.

Wybrał też sobie dwie postacie, które wyjątkowo mu podpasowały, i scalił się z nimi, by oszczędzać energię. Mimo że przemiana zazwyczaj kosztuje go bardzo dużo energii, dzięki scaleniu może zmieniać się prawie bez wysiłku.
Nie wie, czy jest w stanie kochać. Bardzo go to męczy...
Zainteresowania: Obserwowanie ludzi, muzyka... Czy co tam zajmie mu czas
Motto: Biorę, co chcę, i dobrze mi z tym
Orientacja: Biseksualny Heteroromantyczny
Partner: Nie ma na to czasu
Aparycja: Cedric to wysoki, mierzący sto dziewięćdziesiąt osiem centymetrów, i potężny mężczyzna. Ma czarne, długie włosy, które często związuje w kucyk. Grzywka opada mu na prawe oko. Wiąże też jeden warkocz po boku. Na lewej skroni zaczynają się tatuaże, które ciągną się wciąż po lewej stronie przez szyję oraz jego tors, na brzuch, biodro i udo. Posiada błękitne oczy, a jego cera jest blada. Ma wyraźne rysy twarzy i umięśnioną sylwetkę.

W jego drugiej formie, używanej najczęściej, wygląda bardzo podobnie, można powiedzieć, że wcale się nie różni, oprócz tego, że jest wtedy bardziej ludzki, jego oczy są bardziej fioletowe, a włosy falowane.
Ostatnia forma, inkub, to postać mężczyzny o długich, czerwonych włosach, rogach i skrzydłach. Twarz pozostaje jednak wciąż ta sama, z ledwo zmienionymi rysami.
Umiejętności: Zmiana wyglądu na dowolną istotę, dowolnej płci i rasy
Broń: Wszystko, co może za broń służyć...
Miejsce Zamieszkania: Kwatera główna Gildii
Historia: Cedric przez całe swoje życie wędrował po świecie. Po paruset latach trafił na członka rodu Cheron – twórców gildii. Od tego czasu wciąż trzyma się gildii, pomagając jej członkom. Przeżył wiele burzliwych romansów, było nawet podejrzenie, że, wieki temu, Dziedzic gildii był jego dzieckiem... Na szczęście nie było to prawdą. Do dzisiaj jest wysokiej rangi członkiem.
Rodzina: Nie zna nikogo
Ciekawostki:
Lubi sobie... Poromansować? Pobaraszkować?
Inne Zdjęcia:
Cedric
Cedric I
Autor: Afryka
Etykietka: Pan i Służka

czwartek, 17 sierpnia 2017

Spałam i śniłam, że życie jest radością. Obudziłam się i zobaczyłam, że życie jest służbą. Zaczęłam służyć i zobaczyłam, że służba jest szczęściem








FIRARAEL
Fi • Fira
24 ludzkie lata • około 1200 anielskich lat • Kobieta • Nimfanioł
STANOWISKA
Służąca {Vigilante}
| ⧪art made by sandara⧪ |

//CHARAKTER//
Niewinna dusza tej osobniczki i czyste serce to jej główne, dwie cechy. Nie lubi patrzeć, jak ktoś wokół niej cierpi. Przez anielską część, pomaga nawet osobom złym. Nie potrafi ominąć potrzebującego i gdyby musiała, to byłaby zdolna oddać ostatni kawałek chleba. Z pozoru wydaje się, że nie można jej oszukać, a tak naprawdę jest bardzo naiwna. Niewinna strona zawsze pociąga mężczyzn w jej stronę. Nie jest często świadoma tego, że kusi chłopów ku sobie. Nienawidzi przemocy, przez nimfią część. Kiedy pracuje jako służąca, uważnie wykonuje swoją pracę. Ostatni dwaj jej pracodawcy molestowali ją, a ta nie chciała się z nimi kłócić, bo nie miała zamiaru tracić pracy, a wraz z tym zarobku. Często jednak posuwali się też do rękoczynów, przez co rezygnowała z posady. Jej bliżsi znajomi wiedzą, że jest osobą godną zaufania oraz bardzo kochającą. W Gildii pracuje tak, jak musi, czyli wykonuje obowiązki zlecone przez wyższą rangę. Nie kłóci się, nie wymądrza i działa zgodnie z ustalonymi regułami.

//MOTTO//
„Pomoc jest najważniejsza i gdybym mogła, to oddałabym dla bez znaczenia kogo życie”

//APARYCJA//
Firarael to niska (sto sześćdziesiąt osiem centymetrów) i szczupła (czterdzieści pięć kilogramów) kobieta. Geny Nimfy wzbogaciły ją w bardzo dorodne kobiece kształty, które przyciągają spojrzenie każdego, kto na nią spojrzy. Jej cera jest porcelanowa i idealnie komponuje się z błękitnymi jak niebo oczami. Włosy kobiety są koloru blond, a w jasnym słońcu wyglądają jak złoto. Ma anielskie rysy twarzy, czyli bardzo delikatne. Pełne usta w czasie uśmiechu odkrywają perliście białe zęby. Na brzuchu posiada niewielką bliznę, którą wykonał jej jeden z jej wcześniejszych pracodawców. Kiedy nie ukrywa skrzydeł to widać, że jej włosy jaśnieją i są bardziej platynowe. Jej narząd lotu jest biały i osiąga rozpiętość około dwóch i pół metra. Rzadko kiedy używa skrzydeł, ale jak do tego dojdzie, cieszy się wolnością w powietrzu.

//HISTORIA//
Urodzona na polanie i tam porzucona. Prawdopodobnie rodzice nie mogli zatrzymać dziecka mieszańca i pozostawili ją. Odnaleziona przez gospodynię pobliskiego domu schadzek i tam wychowana na porządną kobietę. Kiedy osiągnęła osiemnaście lat, wyruszyła w podróż. Zarabiała na siebie oraz pomagała innym. Nie posuwała się do prostytucji. Po pewnym czasie odnalazła swoje miejsce w Gildii i tam pracuje jako wierna służąca.

//RASA//
Nimfanioł. Połączenie anioła i nimfy. Według różnych legend Nimfanioły nie były popularne, ale nie były też wymarłe. Kobiety nie mogły się odgonić od mężczyzn, a mężczyźni od kobiet. Geny anioła pozwalały im utrzymywać swoją młodość na dłużej, jednak geny Nimfy uniemożliwiały nieśmiertelność. Nimfanioły nie lubią ciemności, bo wtedy ich energia lekko słabnie. Rasa ta jednak jest coraz mniej spotykana. Kryją się wśród ludzi, dzięki umiejętności ukrywania skrzydeł. Gatunek często para się magią, klątwami, runami i innymi rzeczami. Nie każdy Nimfanioł może się tego nauczyć.

//UMIEJĘTNOŚCI//
Ma artystyczną duszę i szybko uczy się gry na instrumentach. Bez znaczenia, czy to tańczy, śpiewa, czy gra, każdy na nią spogląda, a po występie mężczyźni ustawiają się kolejkami, ta jednak zawsze odmawia. Ma talent do sprzątania przez kilkuletnią wprawę na posadzie służącej. Posługuje się w razie wypadków bronią białą lekką, bo ciężka jest dla niej zbyt masywna.

//ZAINTERESOWANIA//
Gra na harfie oraz interesuje się czytaniem. Jej umiejętności jako Nimfanioł zmuszają ją nad pracami z runami oraz innymi zaklęciami, klątwami i tym podobnymi rzeczami. Może być to dziwne, ale uwielbia pracować jako służąca.

//MIEJSCE ZAMIESZKANIA//
Mieszka w Głównej Siedzibie Gildii.

//BROŃ//
Na ogół nie walczy, ale ma zdolności do posługiwania się nożykami czy też łukiem. Czasami musiała walczyć wazonami, gdy się do niej dobierano.

//RELACJE//
ORIENTACJA: Biseksualna. Nigdy nie czuła pociągu do jednej płci.
PARTNER: {BRAK}
RODZINA:
⋨ Rodzice biologiczni: Nieznani. Jednak można wnioskować, że jej matka była Nimfą, a ojciec Aniołem. ⋨ Przybrana matka: Margalissa Rewiques ⋨ Rodzeństwo: Prawdopodobnie brak.

//CIEKAWOSTKI//
Nie znosi słodyczy, Ma słabość do róż.
// Firarael //

AUTOR: YukiKunoka

sobota, 12 sierpnia 2017

Od Daevy CD Zevran

Po wyjątkowo udanym „posiłku” ruszyłam do domu...
Jednakże, gdy tylko weszłam do swojego domu, poczułam dziwny zapach...
Rozejrzałam się powoli.
Coś było zdecydowanie nie tak.
I nagle poczułam, jakby ktoś uderzył mnie obuchem w głowę...
Momentalnie straciłam przytomność, lecz udało mi się wyczuć obecność innej osoby. Tylko tyle, zanim pochłonęła mnie ciemność.
Z nieświadomości wyrwałam się, gdy tylko zebrałam w sobie całe możliwe zasoby energii.
Ktokolwiek to zrobił, pożałuje.
Ocknęłam się szybko, gwałtownie otwierając oczy. Nie poruszyłam się, nasłuchując i wczuwając się w atmosferę.
Ktoś był przede mną. Wystarczy podnieść głowę...
Zrobiłam to powoli, uważnie.
Nie przyglądałam się napastnikowi, po prostu wbijałam w niego wzrok, ignorując wygląd. Zarejestrowałam tylko to, że był to wysoki mężczyzna.
– No proszę, obudziłaś się. – Mężczyzna wstał i zrobił krok w moją stronę. Przez cały czas wczuwałam się w sytuację.
Czułam, że zostały użyte jakieś zaklęcia...
Może i by na mnie podziałały... Gdybym była mocno wygłodzona i osłabiona.
Powoli wracała mi pewność siebie
– ... Nie wiesz jeszcze, co zrobiłeś – syknęłam głosem słodkim jak miód. Oblizałam wargi czubkiem języka.
– Powiedz mi, kimże jesteś, że ktoś tak bardzo chcę się ciebie pozbyć, hmmm? – Z tymi słowami podszedł jeszcze krok bliżej. Milczałam, więc wykonał jeszcze krok.
Tak, mój drogi, jeszcze kawałek... Jeszcze jeden kroczek...
Gdy znalazł się dość blisko, wychyliłam się w przód, jak tylko mogłam, pozwalając, by ukazały się skrzydła. Ich ostre krawędzie bez trudu przecięły trzymające mnie więzy, a samo krzesło wręcz rozpadło się, pocięte i połamane od impetu. Do tego jeszcze trzask rwanego materiału...
Szkoda, lubiłam ten płaszcz...
Mężczyzna był zbyt blisko, by mi uciec. Kopnięciem w pierś powaliłam go na ziemię, wciskając obcas tuż nad jego sercem. Lewą dłonią unieruchomiłam jego prawą rękę, ogonem chwyciłam prawą. Palce wolnej ręki zacisnęłam na jego gardle, moja druga stopa spoczęła niebezpiecznie blisko jego krocza.
Jako że już wiedziałam, że jest to osoba sprawna fizycznie, bo jak inaczej dostałby się do mojego domu, musiałam się upewnić, że mi się nie wyrwie, więc górując nad nim, przebiłam szczyt jego ramienia czubkiem skrzydła, tym samym przyszpilając go do podłogi. Kolce drugiego skrzydła wbiłam nad jego głową, dla ostrzeżenia.
Chyba będę musiała się przeprowadzić... Zniszczyłam całkiem posadzkę...
– Faceci są tacy głupi... Czego chcesz? – warknęłam groźnie.


« Wężu? »

Od Cynthii CD Krystian

          Z zakupami uwinęłam się szybko, nawet bardzo. Toreb było dużo, ale dawałam rady.
          Kupiłam trzy suknie; wytworną, „niegrzeczną” i dziewczęcą. Do tego kilka koszuli, bluzek, spodni i gorsetów. Spódnice ominęłam, bo po co. Do tego kilka par butów.
          Potem kosmetyki. Do pielęgnacji włosów, kremy, makijaż, do ciała, perfumy i różne takie. Połasiłam się nawet na trochę biżuterii.

          W drodze do cukierni natrafiłam jeszcze na kilka sklepów z ciekawymi duperelami. Wreszcie zdecydowałam się na odświeżenie swojego zapasu bielizny. Nie mogłam powstrzymać się przed kupieniem pięknej koszulki nocnej, która według sprzedawczyni była bielizną ślubną. Mimo to postanowiłam ją kupić, cały zestaw.

          Jako że miałam jeszcze dużo czasu, odniosłam zakupy do gospody. Spędziłam kilka chwil, oglądając piżamę. Nagle nie byłam już pewna czy dobrze zrobiłam, kupując ją. Delikatna koszulka z mocno przylegającym materiałem do biustu i głębokim dekoltem, rozszerzająca się i... Długa. Bardzo.
          Widocznie była uszyta na osobę dużo większą ode mnie, bo sięgała mi do kolan, a rozcięcie z przodu, ozdobione falbanką, zapewne nawet by się nie rozchylało. Przymierzanie trwałoby za długo, a falbaniaste ramiączka zapewne będą spadać. Wszystko będzie musiało trzymać się na biuście...
          Majtki, będące mieszaniną delikatnej, wręcz przezroczystej koronki i boskiego w dotyku materiału były po prostu śliczne. Do tego jeszcze pas i pończochy, a także falbankowa podwiązka, wszystko bielutkie jak śnieg. Samo założenie czegoś takiego jest wystarczające, by podnieść samoocenę kobiety.
          Kupiłam też długą białą wstążkę, by wpleść ją we włosy tak, by je dobrze trzymała. Tak, mam zamiar w tym spać. Ale tylko prywatnie i dla własnej wygody

          Poszłam do tej cukierni. Jako że był czas, weszłam do środka. Tak tam pachniało... I wyglądało tak apetycznie...
          Zjadłam trzy pączki. Potem jeszcze dwie babeczki, pięć czekoladowych precli, kilkanaście paluszków ze słodkiego ciasta i nakupiłam tyle słodyczy na zapas, że miałam problem to nieść. A na dwór wyszłam z bułką z makiem w zębach, prawie nic nie widząc przez paczuszki z pysznościami.
          Mimo wszystko zauważyłam go. Czekał.
          Podeszłam do niego i bez słowa przed nim stanęłam.




           «Krystian?»

Od Krystiana CD Cynthia

          Goniłem za nią, nie mogłem spuścić jej z oczu. W końcu złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie.
          – Ej, poczekaj. Mam propozycję. Skoro już obiecałem ci, że cię tam nie zaciągnę wbrew swojej woli i obietnicy dotrzymam, to nie masz powodu tak biec. Jak rozumiem, potrzebujesz pewnie kilku nowych rzeczy, a ja jako facet nie mam ochoty uganiać się za tobą po sklepach i to jeszcze z modą damską. Proponuję dać sobie jakiś limit czasu na zakupy. Ja też kupię coś dla siebie i Jardana, a potem się spotkamy w jednym punkcie. Możemy potem gdzieś iść albo wrócić już do gospody. Wybór będzie należał do ciebie. Wybierz sobie, co chcesz, ja nie będę ci przeszkadzał. Myślę, że trzy godziny starczą, najwyżej potem się spotkamy i ustalimy, ile czasu ci jeszcze potem w razie czego potrzeba, hm? Odpowiada ci taki układ, czy chcesz się gonić i nic nie móc sobie powybierać? – Spojrzałem na nią spokojnie. Może nie powinienem jej ufać, ale chciałem. Czekałem chwileczkę na jej odpowiedź.
          – No dobra, spotykamy się za trzy godziny pod witryną tamtej cukierni. – Wskazała w lewo, na duży sklepik ze słodyczami.
          – Dobra. – Uścisnąłem jej rękę na zgodę i się rozstaliśmy. Poszedłem na targ. Nikt nie kazał mi nic kupować, wystarczyło mi słuchać i zachwycać się ludźmi. Od razu poprawił mi się humor, przestałem się nią przejmować, martwić się, że mi ucieknie. Liczyło się tu i teraz. Krzyki kupców, śmiech dzieci i odgłosy zwierząt.

          W końcu trafiłem na stragan rymarza. Postanowiłem kupić nowe siodło i ogłowie dla ogiera. Wybrałem zwykłe czarne, ale mocne i wytrzymałe. Oprócz tego brązowy kantar i juki do siodła, bukłak i palcat. W drodze powrotnej wziąłem też jabłka i marchew dla konia. Odniosłem to do gospody i poszedłem kupić ubrania. Potrzebowałem nowego płaszcza, kilku koszul, spodni i dobrych, wysokich butów. Znalazłem wszystko raz-dwa. Trochę się wykosztowałem. Może przymrę głodem, ale za to w dobrym stylu! Kiedy miałem już wszystko, poszedłem pod cukiernię. Spojrzałem na zegar na ratuszu. Już pięć minut spóźnienia... Ach, te kobiety.




           «Cynthia?»

Od Cynthii CD Krystian

          Spałam chyba długo... Długo i głęboko. Gdy wreszcie się obudziłam, czułam lekkie zawroty głowy, ale to nic w porównaniu z tym, jak czułam się wcześniej.
          Chciałam się podnieść, wciąż otumaniona przez resztki snu, ale nie mogłam. Nie do końca też kapowałam, czemu...
          Poświęciłam kilka chwil na poukładanie myśli. Jedna po drugiej....
          I wreszcie stwierdziłam, że znajduję się w całkiem nienormalnej sytuacji, nie mając dokąd iść, a w dokładnie tym momencie leżę w łóżku z tym głupkiem, który nic sobie nie robi z mojej wściekłości i niezadowolenia. Samobójca czy desperat?
          Wreszcie udało mi się usiąść i zrzucić jego rękę leżącą na moim brzuchu. Dostał nią w twarz, ale nie interesowało mnie to zbytnio. W każdym razie gwałtownie się obudził, podrywając się. Prychnęłam z pogardą.
          Taaaak, gardziłam nim. Tak bardzo. To złodziej, najgorszy ze wszystkich. Ukradł mi moją najcenniejszą rzecz. I po raz pierwszy całkowicie nie wiedziałam, jak na coś zareagować. I jakie to uczucie.... Bo nie było złe. Nie fizycznie, ale psychicznie, to był cios!
          Wstałam, podchodząc do szafki, na której stała szklanka z wodą. Chwilę na nią spoglądałam, sprawdzając, czy wciąż mnie obrzydza. Nic na to nie wskazywało, więc mogłam spokojnie wypić. Przy okazji przez ramię posłałam Krystianowi najbardziej nienawistne spojrzenie, na jakie było mnie stać.
          Gdy odstawiałam szklankę, nagle mocne ramiona złapały mnie od tyłu w mocny uścisk, nie pozostawiając pola do manewru. Zaraz potem poczułam jego wilgotne wargi na policzku, tuż obok ucha. Wściekle wbiłam mu za to łokieć pod żebra... Nie tam, gdzie rana. Taka nie jestem.
          Wyrwałam się mu i poszłam szukać swoich ubrań. Gdy je znalazłam, poszłam do łazienki, by się przebrać. Nie mogłam się opanować, by po raz kolejny uświadomić mu wzrokiem, jak bardzo go nienawidzę. Zatrzasnęłam za sobą drzwi.
          Szybko się przebrałam, rozczesując włosy palcami i splatając je znów.
          Chciałam szybko wyjść, nie patrząc nawet na niego, ale krok za drzwiami po prostu się o niego rozbiłam.
          I wtedy poczułam kolejny pocałunek. W czoło.
          Teraz już byłam chodzącą nienawiścią.
          Wywinęłam się jak najszybciej, kierując się do drzwi. Nie dane mi było jednak nawet nacisnąć klamki, bo gdy położyłam na niej rękę, znów mnie dopadł. Złapał mnie w pasie jednym ramieniem, drugą dłonią złapał moje palce leżące na klamce i uniósł je do ust... Znów całując.
          – Miałaś już mi nie uciekać... – W jego głosie brzmiała odrobinka wyrzutu. Zignorowałam to.
          – Nienawidzę cię – oświadczyłam. Poczułam mocniejszy uścisk.
          – A ja ciebie nie.
          – Guzik mnie to obchodzi. Czego ode mnie chcesz? – Mój głos wciąż był ostry.
          – Tylko mnie kochaj – wypalił. Aż się skrzywiłam. Ton głosu miał tak słodki, że chyba szybciej by miód zgnił, niż zabrakło cukru w jego głosie. Cholera no...
          – Nie, dzięki. Kocha to się dzieci – szarpnęłam się. Nie chciał mnie puścić...
          – Więc kochasz tylko mnie – dodał. Na początku zamarłam, nie wiedząc, o co chodzi. Zaraz doszło do mnie jednak, że przecież nazywałam go dzieciakiem...
          Wściekle spojrzałam w górę, na jego twarz. Co za irytujący uśmiech... Chętnie bym mu przylała. Tak mocno.
          – Chciałbyś. Kocha to się w łóżku – szybko wymyśliłam kolejną wymówkę.
          – No to chodź – Ech. Zdobył ten punkt. Zmarszczyłam brwi, po czym przywdziałam uwodzicielską minę.
          – To mnie weź – mruknęłam. Sądząc po całym jego dotychczasowym zachowaniu, powinien się odczepić...
          Ale nie. Tak bardzo się pomyliłam
          Zostałam dosłownie zgarnięta i uniesiona. Po raz kolejny wylądowałam na łóżku, w uścisku tak szczelnym, że nie mogłam się wydostać. Musiałam odwrócić głowę, by móc oddychać bez konieczności duszenia się przez jego koszulkę.
          – To teraz mnie kochaj – usłyszałam. Skrzywiłam się.
          – Dzieciak.
          – Kochaj mnie jeszcze bardziej.
          – Jakoś się do tego nie zabierasz – burknęłam. Czy kiedykolwiek ktoś irytował mnie tak bardzo, jak on? Nie.
          – Nie zrobię tego... I chciałbym, żebyś przestała tak pracować.– Ta słodycz ustąpiła miejsca gorzko-błagalnej nucie.
– Więc po prostu nie wezmę za to pieniędzy. Wtedy to nie będzie praca. – Gdy tylko skończyłam mówić, chwycił moją twarz, podciągając mnie do kolejnego pocałunku.
          Nie broniłam się. Nie miałam jak, bo moje ramiona były unieruchomione w jego objęciach. Po prostu pozwalałam mu robić, co chciał.
          Gdy wreszcie dał mi oddychać, zapytałam:
          – Wypuścisz mnie wreszcie? Muszę kupić kilka potrzebnych rzeczy.
          – A nie uciekniesz?
          – Może tak, może nie.
          – To nie wypuszczę.
          – To sama się wypuszczę.
          – To pójdę za tobą.
          – Nie wątpię – prychnęłam. – I tak byś to zrobił. Więc po prostu zostaw mnie już i daj mi wyjść.
          Wreszcie zabrał ramiona. Szybko stoczyłam się z łóżka i ruszyłam pewnie do drzwi. Otworzyłam je szarpnięciem i ruszyłam w miasto. Leciał za mną, słyszałam to.
          Pieniądze miałam w kieszeni. Najpierw musiałam kupić ubrania... Szkoda, że nie miałam do tego całkiem głowy, nie na tę chwilę.




           «Krystian?»

Od Krystiana CD Cynthia

          Kiedy ją znalazłem w zamkniętej uliczce, zrobiło mi się jej strasznie żal. Podszedłem w jej stronę powoli, uklęknąłem przed nią. Ująłem ją pod brodę i uniosłem jej głowę. Pocałowałem ją namiętnie. Pocałunek podziałał na moje ciało. Potem mocno ją do siebie przytuliłem.
          – Dobrze, nie zabiorę cię tam. Ale obiecaj, że już więcej mi tak nie uciekniesz – szepnąłem bardzo poruszony. Wsunąłem dłonie pod jej uda i uniosłem ją jak dziecko, przytulając jej głowę do swojego ramienia. Zaniosłem ją do karczmy, zamówiłem pokój. Wniosłem ją na piętro i od razu zaniosłem do łazienki. Postawiłem ją i zdjąłem z niej całe ubranie. Nie patrzyłem na jej wdzięki, to teraz było nieważne. Nie słuchałem jej sprzeciwów, nie broniłem się przed biciem. Po prostu jej usługiwałem, spokojny i cichy. Wsadziłem ją do wody i umyłem dokładnie. Potem opatrzyłem jej rany i ubrałem ją w swoją koszulkę i bieliznę. Zaniosłem ją na łóżko. Podałem jej coś do picia, ale nie chciała. Nie mogła nie pić, odwodni mi się. Spróbowałem napoić ją na siłę, potem przez pocałunki. Nie miała jak pluć, więc musiała pić. Nie było innego sposobu. Potem kazałem się jej położyć, kiedy nie chciała, ułożyłem się obok niej i objąłem ją ramieniem, przyciągając do siebie. Nie miała jak wstać i uciec.
          Trochę minęło, kiedy zasnęła, ale kiedy w końcu to nastało, pierwszy raz poczułem, że chce mi się płakać. Schowałem nos w jej włosach i zamknąłem oczy.
          – Kocham cię, cholero, i nawet nie wiesz, jak strasznie się o ciebie martwiłem… – Dwie obietnice spełnione. Oparłem głowę wygodnie na poduszce, tuląc ją do siebie ostrożnie. Pozwoliłem sobie wsunąć dłoń pod jej koszulkę, na brzuch. Zasnąłem…




           «Cynthia?»

Od Cynthii CD Krystian

          Znalazłam trzech klientów, jednego po drugim. Wszyscy płacili dobrze, więc miałam już dość pieniędzy. A to, że jeden nie był zbyt normalny i narobił mi sporo siniaków, to już inna historia.
          Ogarnęłam się trochę, by nie straszyć przechodniów. Teraz reagowały na mnie głównie zwierzęta, uciekając i wpadając w panikę.
          Wciąż czułam palące pragnienie i obrzydzenie do wody. Kilkukrotnie musiałam walczyć z własnym żołądkiem.
          Wodowstręt połączony z pragnieniem. Nie ma nic gorszego.

          Gospoda. Muszę znaleźć sobie pokój...
          Szukałam czegoś dobrego. Stać mnie. Żadnych robali ani brudu.
          Gdy wreszcie kierowałam się do wybranej gospody, oczywiście starając się przemykać niepostrzeżenie, nagły impet uderzenia prawie zwalił mnie z nóg. Zamarłam na kilka chwil...
          – Tak się o ciebie bałem, mała cholero...
          Gdy to usłyszałam, poczułam wściekłość, pomimo olbrzymiego zmęczenia. Zaczęłam się wyrywać, zawzięcie, ale słabo.
          Nie zdołałam się wyrwać z jego uścisku, z uścisku tego głupka...
          Korzystając z tego, że jego ramię było była mniej więcej na wysokości mojej twarzy, mocno wbiłam zęby w jego obojczyk, przez ubranie.
          Najwidoczniej go to zaskoczyło, bo mnie puścił. Mogłam odskoczyć, chwiejąc się odrobinę.
          – Nie dotykaj mnie – warknęłam, wbijając w niego wściekły wzrok.
          Nie czekałam, aż cokolwiek powie, od razu puściłam się biegiem, nie do gospody, ale w labirynt wąskich uliczek.

          Im dalej biegłam, tym mniej osób napotkałam. Jednakże wciąż słyszałam za sobą kroki chłopaka.
          Nie chciał się poddać. Wciąż mnie gonił.
          Mogłabym go zabić.
          Wtedy miałabym spokój.
          ...NIE.
          Nie mogę tego zrobić. On jest niewinny, nic nie zrobił. Przynajmniej nic, co mogłabym wiedzieć.
          Pogrążona w myślach potknęłam się, lądując na kolanach. Ręką szukałam oparcia na chropowatym murze, co zdarło mi skórę. Podniosłam się szybko, by dalej uciekać.
          Jak zwierze.
          Zaczynałam tracić siły. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Musiałam mocno zagryźć wargę, by nie paść twarzą w brud.
          Jego kroki nieubłaganie się zbliżały.
          Czułam strach. Irracjonalny strach osoby słyszącej kroki za sobą. Wiedziałam, że on mi nic nie zrobi, ale i tak...
          Bałam się nawet pomyśleć jego imię. Czułam, jakby moja własna krew miała rozsadzić mi czaszkę.

          Kolejny zakręt. Lewo, prawo, prawo...
          I wpadłam na ścianę. Zabolało.
          Ślepy zaułek. Najgorsze, co mogło mnie spotkać.
          Po ścianie osunęłam się na ziemię. Już mnie miał jak na talerzu. Nie miałam nawet siły wstać. Mogłam tylko czekać.
          Gdy stanął przede mną, zdałam sobie sprawę z tego, że dudnienie krwi w uszach wręcz mnie ogłusza. Brak wypoczynku dawał się we znaki.
          Oblizałam spierzchnięte wargi, mierząc go wzrokiem. Niech robi, co chce. Złapał mnie. Ale...
          – Jeśli tylko spróbujesz mnie tam zabrać... Zabiję cię. Obiecuje ci to. Możesz zrobić, co chcesz, ale ja tam nie wrócę. –           Zamknęłam oczy, czekając na jakiekolwiek jego słowa bądź czyny.



           «Krystian?»