czwartek, 3 sierpnia 2017

Od Noory

          Poranne promienie słoneczne wbijały się przez okna, odbijając się na mojej twarzy. Jęknęłam cicho, próbując ochronić się kołdrą. Pierzyna pachniała stęchlizną. W dotyku wydawała się mokra i brudna. Starałam się jednak nie zwracać uwagi na te drobne niedogodności.

          Lepsze to niż nic – powtarzałam sobie zawsze. Poprzedniego dnia pracowałam do późna i jedyne, o czym marzyłam to odrobina spokoju, którego nie zaznałam od dłuższego czasu. Zamknęłam oczy, przekręcając się na drugi bok, aby ochronić się przed światłem. Na próżno. W pokoju zrobiło się tak jasno, że nie sposób było zasnąć. Odrzuciłam śmierdzącą kołdrę na bok i powoli zeszłam z łóżka. Pokój w tej karczmie był mały i ciasny, ale to jedyne, na co było mnie aktualnie stać. Jakimś cudem udało mi się dojść do dużego lustra na drzwiach. Spojrzałam na swoje odbicie. Przeraziłam się bardzo. Wyglądałam jak trup. Moje jasne włosy były bez połysku, matowe i cienkie okalały mi twarz. Oczy nie migotały już jak zwykle, były ciemne i puste. Jednak największą uwagę przykuwały wielkie wory pod oczyma i sine, suche usta. Szybkim krokiem podeszłam do mojej dużej, materiałowej torby, którą nosiłam zawsze przy sobie. Trzymałam tam trochę ubrań, „kosmetyków” i jedzenia. Wyjęłam z niej małe zawiniątko, w którym trzymałam przybory do makijażu, po czym wróciłam na miejsce. Usiadłam przed lustrem po turecku i zaczęłam się malować. Gdy skończyłam, posłałam sobie uśmiech zadowolenia. Ubrałam się w długą, obcisłą, czarną sukienkę z wiązaniem na plecach. Włożywszy buty, rozczesałam grzebieniem włosy. Zerknęłam po raz ostatni w swoje odbicie i szybkim krokiem wyszłam z pokoiku. Gdy zeszłam na dół do karczmy, okazało się, że nie jest wcale tak wcześnie, jak myślałam. Nagle usłyszałam krzyk mojego przyjaciela:
          – Noora! – Wyskoczył zza baru. Wydawał się być czymś niezwykle niezadowolony. – Nu jest tancerką, gimnastyczką, akrobatką… Specjalistka od zabawiania ludzi! Może zaszczycisz nas występem? – Posłał mi błagalne spojrzenie. W jego oczach można było zauważyć skrajne zmęczenie. Chłopak pracował do późna całymi dniami. Starałam się jakoś mu pomagać, lecz sama miałam inne problemy na głowie.
          Kiwnęłam niepewnie głową, po czym stanęłam w wyznaczonym miejscu. Zrobiłam kilka podstawowych ruchów, wszystko szło idealnie, pełna gracji ruszyłam, aby wykonać ostatnią pozę, lecz nagle potknęłam się o małą butelkę i runęłam jak długa przed siebie na jakiegoś nieznajomego.



           «Nieznajomy? Hehe»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz