czwartek, 10 sierpnia 2017

Od Krystiana CD Cynthia

          Słyszałem całą kłótnię. To, co sobie oboje powiedzieli, było okropne. Było mi tak szkoda Cynthii. Chciałbym stanąć w jej obronie, ale wtedy wyszłoby na jaw, że podsłuchiwałem no i, że mi na niej zależy. Jak mógłbym jej pomóc? Porozmawiać z jej ojcem? Nie, to głupie i złe. Nie mogę tego zrobić. Muszę udawać, że o niczym nie wiem i wspierać ją z ukrycia... Nie mogę powiedzieć, co do niej czuję, przecież to Dziedzic. A nawet jeśli to jestem przecież tylko głupim sierściuchem.

          Ale może jej ojciec miał rację. Przecież chcę ją tylko chronić. Chociaż nie powinien mówić takich słów... Zamyślony spojrzałem w dal i zobaczyłem ją, jak wychodzi poza gildię. Ruszyłem za nią po dachach.

          Wracałem, czując, jak zbiera mi się na wymioty. To, co ona zrobiła... „Potwór” To słowo huczało mi w głowie. Nie! Cysia nie jest potworem, o nie! Uderzyłem się za takie myśli. Usiadłem znów na dachu, tam gdzie poprzednio. Czekałem na nią. I doczekałem się... Przyniosła prezenty. Widziałem, jak zrywa jeszcze coś z szyi i ciska to na łby, a potem ucieka. Odczekałem chwilę, a potem zeskoczyłem na dół. Zabrałem medalik i schowałem go dobrze. Poszedłem wziąć konia. Jeśli zacznę ją teraz gonić, to może coś mi zrobić... Poczekam do rana. Znajdą jej trofea i poproszę wtedy o zgodę na jej poszukiwania. Jej ojciec pewnie będzie się martwił... Ja za to będę się teraz zamartwiał całą noc. Poszedłem do swojego pokoju i usiadłem na łóżku. Wyciągnąłem medalik i spojrzałem na niego.
          – Sprowadzę cię do domu, obiecuję. Powiem ci, co czuję... – szepnąłem i musnąłem wargami metal ozdoby. – Moja Cysia...




           «Cynthia?»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz