czwartek, 10 sierpnia 2017

Od Cynthii CD Krystian

          Tak dobrze mi się spało... Tak dobrze. Czułam się bezpiecznie.
          Ale byłam głodna. Nawet bardzo. I to mnie obudziło.
          Usiadłam, mrucząc coś pod nosem. Przetarłam oczy i ziewnęłam szeroko.
          Poniuchałam trochę. Nie czułam już dymu... To dobrze.
          Nie pamiętałam, kiedy zasnęłam. Po prostu urwał mi się film. No cóż.
          Zwlokłam się na podłogę i usiadłam, jeszcze raz ziewając. Przeciągnęłam się i podjęłam próbę otwarcia oczu, co szło mi opornie. A gdy wreszcie mi się udało, stwierdziłam, że nie mam na sobie spodni.... Ale męską koszulkę, owszem. Nie pamiętam, żebym sama się przebierała.
          Wstałam. Rozejrzałam się, szukając dolnej części garderoby. Albo nie było jej na widoku, albo byłam jeszcze zbyt senna.
          Spojrzałam na łóżko. Acha. Leży tam. Krystian.
          Ale.
          Skoro jest w moim łóżku i chyba spędził tam noc...
          Ale przecież mam na sobie bieliznę. Mam, nie?
          Podniosłam trochę koszulkę. Okey, bielizna jest. Więc chyba nie złamałam zasady.
          Wzięłam sobie ubrania na zmianę i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się, ubrałam w białą koszulę i moje ukochane, skórzane spodnie, będące niczym, szczerze mówiąc, druga skóra, i rozpuściłam włosy. Ze szczotką wróciłam do pokoju, odsłoniłam okna i usiadłam na parapecie. Czekałam, aż mój „gość” się obudzi, w tym czasie czesząc włosy. Jako że samo zajęcie było wymagające, wzmagał się też mój apetyt.
          Nawet gdy wreszcie skończyłam pleść dwa warkocze, każdy po innej stronie głowy, chłopak wciąż się nie budził. Zniecierpliwiona cisnęłam w niego poduszką i to mocno. Może i jest jeszcze wcześnie, co wnioskowałam po pustym placu, ale jest w moim pokoju i panują tu moje zasady.
          – Wstawaj! Już, już! – Okładałam go poduszką. Gdy zaczął się budzić, wycofałam się, by skończyć ubieranie. Włożyłam miękkie skórzane buty...
          Tak, zdecydowanie mam słabość do skóry.
          Na koszulę założyłam skórzany gorset, przypominający kamizelkę, lecz z przodu kończącą się pod biustem. Męczyłam się jakiś czas ze sznurowaniem, nie mogąc zacisnąć go dość mocno, bo wyślizgiwał mi się z palców.
          Spojrzałam na chłopaka, który wciąż zaspany siedział na brzegu łóżka.
          Podeszłam do niego i stanęłam tuż przed nim.
          – Skoro już nie śpisz, to mi pomóż. Potem idziemy na śniadanie, a następnie idziesz ze mną. Potrzebuje tragarza – oświadczyłam twardo.




           «Krystian?»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz