sobota, 12 sierpnia 2017

Od Krystiana CD Cynthia

          Goniłem za nią, nie mogłem spuścić jej z oczu. W końcu złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie.
          – Ej, poczekaj. Mam propozycję. Skoro już obiecałem ci, że cię tam nie zaciągnę wbrew swojej woli i obietnicy dotrzymam, to nie masz powodu tak biec. Jak rozumiem, potrzebujesz pewnie kilku nowych rzeczy, a ja jako facet nie mam ochoty uganiać się za tobą po sklepach i to jeszcze z modą damską. Proponuję dać sobie jakiś limit czasu na zakupy. Ja też kupię coś dla siebie i Jardana, a potem się spotkamy w jednym punkcie. Możemy potem gdzieś iść albo wrócić już do gospody. Wybór będzie należał do ciebie. Wybierz sobie, co chcesz, ja nie będę ci przeszkadzał. Myślę, że trzy godziny starczą, najwyżej potem się spotkamy i ustalimy, ile czasu ci jeszcze potem w razie czego potrzeba, hm? Odpowiada ci taki układ, czy chcesz się gonić i nic nie móc sobie powybierać? – Spojrzałem na nią spokojnie. Może nie powinienem jej ufać, ale chciałem. Czekałem chwileczkę na jej odpowiedź.
          – No dobra, spotykamy się za trzy godziny pod witryną tamtej cukierni. – Wskazała w lewo, na duży sklepik ze słodyczami.
          – Dobra. – Uścisnąłem jej rękę na zgodę i się rozstaliśmy. Poszedłem na targ. Nikt nie kazał mi nic kupować, wystarczyło mi słuchać i zachwycać się ludźmi. Od razu poprawił mi się humor, przestałem się nią przejmować, martwić się, że mi ucieknie. Liczyło się tu i teraz. Krzyki kupców, śmiech dzieci i odgłosy zwierząt.

          W końcu trafiłem na stragan rymarza. Postanowiłem kupić nowe siodło i ogłowie dla ogiera. Wybrałem zwykłe czarne, ale mocne i wytrzymałe. Oprócz tego brązowy kantar i juki do siodła, bukłak i palcat. W drodze powrotnej wziąłem też jabłka i marchew dla konia. Odniosłem to do gospody i poszedłem kupić ubrania. Potrzebowałem nowego płaszcza, kilku koszul, spodni i dobrych, wysokich butów. Znalazłem wszystko raz-dwa. Trochę się wykosztowałem. Może przymrę głodem, ale za to w dobrym stylu! Kiedy miałem już wszystko, poszedłem pod cukiernię. Spojrzałem na zegar na ratuszu. Już pięć minut spóźnienia... Ach, te kobiety.




           «Cynthia?»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz