czwartek, 10 sierpnia 2017

Od Cynthii CD Krystian

          Lekko dźgnęłam go łokciem w żebra, tak, by nie trafić w ranę.
          – Czasem nie wiem, czy jesteś jakiś wyjątkowo honorowy, czy głupi, czy dziecinny. Określ się, bo jest to wyjątkowo irytujące. Właściwie, to i tak jak ty – fuknęłam pół serio, pół żartem.
          Nagle stwierdziłam, że, cóż... Zimno mi w tyłek. Chociażby dywan byłby lepszy.
          Wyślizgnęłam się zwinnie z jego objęć i podniosłam się chwiejnie, opierając o szafkę.
          – Niewygodnie. Twardo – stwierdziłam, dreptając do pokoju. Wciąż mocno przyciskałam jego koszulkę do nosa.
          Poszłam, oczywiście, na łóżko. Słyszałam też, że idzie za mną. Czy wcześniej wymieniłam mu, że jest uparty?
          Usiadłam sobie na środku posłania. Widziałam, że chłopak stanął w drzwiach.
          – No, na co czekasz? Chodź tu, poduszko – rozkazałam, wskazując miejsce obok siebie. Po krótkim namyśle podszedł i usiadł, ale na samym brzegu łóżka. I tak się o niego oparłam.
          – Jak ci zimno, to weź sobie kołdrę – mruknęłam. Zaraz potem coś mi zaświtało...
          Wręcz rzuciłam się na brzeg łóżka, a dokładniej na niego, na jego kolana. Jedną ręką sięgnęłam pod łóżko, by nareszcie znaleźć koszyk pełen pyszności. Wyciągnęłam go na łóżko, wciąż zostając z jedną nogą przerzuconą przez jego kolano.
          Dorwałam butelkę dobrego, lekkiego wina. Takiego, jakie zazwyczaj dostają dzieci krótko przed osiemnastką, by móc wykonać toast.
          Widziałam krytyczne spojrzenie Krystiana. No, cóż. Dla mnie to nawet nieprawdziwe wino.
          – To tylko owocówka. Dzieci to nawet piją. Alkoholu to tu prawie nie ma – zaczęłam dobierać się do korka. Jako że jedną ręką trzymałam koszulkę, to korek, tym razem jak na złość zrobiony z czegoś twardego, musiałam pokonać zębami.
          Zaczęłam go gryźć, mocno zaciskając zęby. Najpierw szło trudno, ale gdy popękał, po prostu go wyciągnęłam. Upiłam kilka łyków, po czym wsadziłam butelkę między kolana. Sięgnęłam do koszyka po ciastka. Wpakowałam sobie jedno do ust.
          Nagle poczułam, że butelka mi ucieka. Spojrzałam w górę. Znowu mi zabierał...
          – Chociaż spróbuj, a nie od razu po prostu zabierasz. – Udając obrazę, położyłam się plecami do niego.
          Byłam wdzięczna. Już od lat nawet ojciec ze mną nie siedział... Ale teraz czułam się nawet dobrze jak na sytuację. Nawet.



           «Krystian?»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz