czwartek, 10 sierpnia 2017

Od Cynthii CD Krystian

          Zamilkłam. Nie chce, nie lubi. Nie spodziewałam się tego.
          – Jeśli uważasz, że ja to lubię, to bardzo się mylisz – oznajmiłam chłodno. Wyminęłam konia i ruszyłam dalej.
          Przez całą drogę byłam poirytowana. Przeklinałam pod nosem, podnosząc wysoko poły spódnicy, by jej nie ubrudzić.
          Gdy dotarłam na miejsce, chwilę stałam pod drzwiami, by się uspokoić. Przybrałam swój najbardziej uwodzicielski uśmiech i poprawiłam włosy. Zapukałam do drzwi.
          Gdy się otworzyły, nie czekając, zrobiłam krok w przód. Jakie było moje zdziwienie, gdy ktoś mocno złapał mnie za ramię i wciągnął do pomieszczenia. Zaskoczona prawie upadłam, tracąc równowagę.
          Moje ręce zostały unieruchomione.
          Rozejrzałam się. To miał być nowy klient, krótka, pojedyncza usługa...  A stało tu około dziesięciu mężczyzn, jeden bardziej obrzydliwy od drugiego. To było podejrzane...
          Szeptali coś pomiędzy sobą, było to zbyt chaotyczne, bym mogła to zrozumieć. Jedno było pewne; miałam problem.


■■■

          Jakiś czas później szłam szybko do domu. Kleiłam się cała...
          Rano zaczną się poszukiwania. Policja tak tego nie zostawi, dla nich to zwykli obywatele. Ja domyśliłam się czegoś innego...
          Zostawiłam ich tak, jak leżeli. Z podciętymi gardłami, zmiażdżonymi czaszkami i wybebeszonymi brzuchami. Należało im się.
          Gdy wyprawiałam ich na tamten świat, przypomniałam sobie o pewnej sprawie, która długo była nierozwiązana. Co jakiś czas z ulic znikały co droższe prostytutki, znajdowano potem ich ciała, nawet po kilku tygodniach. Zmaltretowane, poranione i wykorzystane.
          Władza uważała, że gwałt na prostytutce nie jest gwałtem, bo podchodzi pod jej profesję. Nikt się tym nie zajmował.
Zlecenie dostaliśmy od wielu osób naraz, od rodzin i kochanków tych biednych dziewczyn. I wreszcie mogłam je wypełnić.
Teraz spieszyłam do domu, wyglądając niczym koszmarna panna młoda, w białej sukni przemoczonej od krwi, już zasychającej. Materiał stawał się przez to strasznie sztywny.

          Wróciłam do gildii. Bez przebierania się poszłam do ojca, by złożyć raport. Było dokładnie jedenaście ofiar, coś na tak dużą skalę musiałam zgłosić.
          Obudziłam go. Nie był nawet do końca przytomny, więc na samym początku poszedł do kuchni, nie przejmując się, czy za nim idę. Widziałam, że popija swoją „poranną” mieszankę, dopiero wtedy spojrzał na mnie przytomnie...
          I wtedy wpadł we wściekłość. Jak zwykle krzycząc, że mam na siebie uważać, że jeśli mnie złapią...



           «Krystian?»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz