sobota, 12 sierpnia 2017

Od Cynthii CD Krystian

          Z zakupami uwinęłam się szybko, nawet bardzo. Toreb było dużo, ale dawałam rady.
          Kupiłam trzy suknie; wytworną, „niegrzeczną” i dziewczęcą. Do tego kilka koszuli, bluzek, spodni i gorsetów. Spódnice ominęłam, bo po co. Do tego kilka par butów.
          Potem kosmetyki. Do pielęgnacji włosów, kremy, makijaż, do ciała, perfumy i różne takie. Połasiłam się nawet na trochę biżuterii.

          W drodze do cukierni natrafiłam jeszcze na kilka sklepów z ciekawymi duperelami. Wreszcie zdecydowałam się na odświeżenie swojego zapasu bielizny. Nie mogłam powstrzymać się przed kupieniem pięknej koszulki nocnej, która według sprzedawczyni była bielizną ślubną. Mimo to postanowiłam ją kupić, cały zestaw.

          Jako że miałam jeszcze dużo czasu, odniosłam zakupy do gospody. Spędziłam kilka chwil, oglądając piżamę. Nagle nie byłam już pewna czy dobrze zrobiłam, kupując ją. Delikatna koszulka z mocno przylegającym materiałem do biustu i głębokim dekoltem, rozszerzająca się i... Długa. Bardzo.
          Widocznie była uszyta na osobę dużo większą ode mnie, bo sięgała mi do kolan, a rozcięcie z przodu, ozdobione falbanką, zapewne nawet by się nie rozchylało. Przymierzanie trwałoby za długo, a falbaniaste ramiączka zapewne będą spadać. Wszystko będzie musiało trzymać się na biuście...
          Majtki, będące mieszaniną delikatnej, wręcz przezroczystej koronki i boskiego w dotyku materiału były po prostu śliczne. Do tego jeszcze pas i pończochy, a także falbankowa podwiązka, wszystko bielutkie jak śnieg. Samo założenie czegoś takiego jest wystarczające, by podnieść samoocenę kobiety.
          Kupiłam też długą białą wstążkę, by wpleść ją we włosy tak, by je dobrze trzymała. Tak, mam zamiar w tym spać. Ale tylko prywatnie i dla własnej wygody

          Poszłam do tej cukierni. Jako że był czas, weszłam do środka. Tak tam pachniało... I wyglądało tak apetycznie...
          Zjadłam trzy pączki. Potem jeszcze dwie babeczki, pięć czekoladowych precli, kilkanaście paluszków ze słodkiego ciasta i nakupiłam tyle słodyczy na zapas, że miałam problem to nieść. A na dwór wyszłam z bułką z makiem w zębach, prawie nic nie widząc przez paczuszki z pysznościami.
          Mimo wszystko zauważyłam go. Czekał.
          Podeszłam do niego i bez słowa przed nim stanęłam.




           «Krystian?»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz