sobota, 29 kwietnia 2017

Od Cynthii CD Krystian

Znów przyklęknęłam przy nim, tym razem tylko lekko odsuwając bandaż, żeby jeszcze trzymał się z maścią. Tkanka dookoła wciąż była mocno zaczerwieniona.
– Z tym naprawdę jest coś nie tak... Nie będę już nawet próbowała cię przekonać do cięcia, ale trzeba coś z tym zrobić. Jeśli wda się poważne zakażenie, będzie źle – poprawiłam bandaż i wstałam. - Widziałam, że zainteresowałeś się stajnią i końmi. Dlatego od jutra będziesz się nimi zajmował. Jeśli dobrze ci pójdzie, niedługo przyjmiesz pierwsze zlecenie. Jeśli ci się teraz nudzi, możesz wziąć sobie coś do czytania z biblioteki. Jakbyś chciał coś ode mnie, będę w stajniach. Mam dzisiaj dyżur – poinformowałam i ulotniłam się z pokoju.
W stajniach zajmowałam się najpierw ściółką, a potem samymi końmi, które aktualnie się tam znajdowały. Nie było ich dużo, szybko się uwinęłam.
Jedyne, co miałam później do roboty, to porządkowanie zleceń i wzięcie sobie jakiegoś. Nie chciało mi się zbytnio męczyć, szczególnie ze wciąż bolącą ręką, więc wybrałam szukanie zaginionej owcy w pobliskim zagajniku. Można było to też uznać za miły spacerek.
Do domu wróciłam dość późno. Zwierze znalazłam, zaciągnęłam do odpowiedniego gospodarstwa, w podzięce otrzymując nie tylko zapłatę, ale i śliczny wełniany szalik. Babuleńka, która była właścicielką, była wielce szczęśliwa, widząc znów swoje zwierze.
Wieczorem zrobiło się chłodno i okazało się, że szal był na tyle duży, by służyć za okrycie ramion. I do tego taki ciepły...
Po drodze do siebie jeszcze do niego zajrzałam…



«Krystian?»

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz